środa, 22 czerwca 2011

Gwiazda rozgwiazda.

Och, jak to dobrze mieć takich znajomych !
Jak fajnie jest móc dzielić się roślinami, które dają radość darczyńcy i ofiarowanym !

Tak ... tak, spójrzcie ma moją nową  gwiazdę rozgwiazdę ! Czyż nie jest piękna? Sama natura wymyśliła, żeby taka była. Płasko rozłożyła liście jakby bezwstydnie pozwalając oglądać się w całej okazałości. Listki ściśle ułożone jak łuski na wężu nastroszyła niby igiełki a w rzeczywistości są miękkie aż chce się dotykać.





Polystichum setiferum 'Plumosum Densum' jest naturalną mutacją naszego krajowego gatunku paproci. Jest nieduża, trzymająca się kępy a z sezonu na sezon przyrasta na objętość tworząc płaskie rozety liści.

piątek, 10 czerwca 2011

W odcieniu Czarnego Lądu.

To chyba najciemniejsza z zielonych host odmiana, bowiem 'Devon Green' jest jak zaczerpnięta z Czarnego Lądu. Niewysoka, z luźno nastroszonymi ostro zakończonymi liśćmi jest jak groźna włócznia myśliwego wymierzona w zwierzynę. Satynowo błyszcząca powierzchnia blaszki liściowej, to jakby natarta olejkiem skóra Masaja. Twarda struktura liści opiera się ślimakom a cieniste miejsce nasila głęboki odcień zieleni.






Nowy w ogrodzie.

Bodziszkiem nad którym ostatnio rozpływam się w zachwytach jak masełko na patelni jest nowo nabyta odmiana 'Midnight Clouds'.
Najpierw zachwycona byłam dużymi, ciemnymi i mocno strzępiastymi liśćmi, które brzegiem wytwornie bordem podkreślone tworzyły luźną zgraję. Długo w pojedynkę tworzyły akcent na rabacie, na długich czerwono podbarwionych ogonkach falując na wietrze. Ale kiedy w powietrzu zakołysały się nieduże kwiaty z lekka wdzięcznie zaróżowionymi płateczkami radośnie wpatrzone w dal - po prostu zmiękło mi serce.






Wzór inne niż wszystkie.

Wzory na liściach host przybierają różne formy. Jedne mają jasne brzegi a ciemne środki, inne odwrotnie - ciemne brzegi a środek jasny. Do tego występowanie jednego koloru może być znaczne a drugi tylko wtrąceniem. Generalnie oba kolory są intensywne a przejście między nimi może być ostre i kontrastowe lub stonowane smugami.
W odmianie 'Tatuu' nie da się zastosować żadnej z wymienionych teorii.
Mnie ten wzór nie przypomina tatuażu, który przecież na skórze przybiera konkretnych kształtów i ma mocną kreskę przez co jest wyraźnie widoczny. Dla mnie to kropla farby, która spadając z pędzla do wody na jej powierzchni rozlewa się w akwarelową smugę.






czwartek, 9 czerwca 2011

Ciotka Kanadyjka.

Sporty kolorowych host czasem różnią się od swych rodzicielek diametralnie a czasem tylko matematyk odróżniłby znikomymi długościami i szerokościami wzorów na liściach. Czasem połakomię się na taką wątpliwą odmianę mając na względzie, że odróżni się w dorosłości. O tym, że naciągnięto mnie na klasykę pod nową wizytówką wcale nie myślę !
Dobrze jest mieć dojście do sieci, aby na mądrych stronach szybko skonfrontować towar z rzeczywistością. Ale nie raz nie ma takiej możliwości. Jednak w przypadku tej hosty wszystko było obejrzane, sprawdzone i obmyślone. Nie ma żadnych pomyłek. Odmianę 'Anne' nabyłam z całą stanowczością i rozwagą, pomimo iż w sieci niczym szczególnym nie różniła się od 'Twilight'.
Dlaczego ? Ano z sentymentu do Ciotki Anni, która będąc panienką pod wpływem sytuacji i nacisków rodziny wyjechała do Kanady. Ale zanim to nastąpiło - jakże świetne miałam dzieciństwo u jej boku. Niewiele starsza i wcale niepoważna pozwalała mi na przebieranie się w długie, bajecznie kolorowe i zwiewne sukienki, które w tamtejszych trudnych czasach przychodziły z Kanady w paczkach. Buty - a jakże, też nosiłam obcasowe i plastikowe korale i bransoletki ! A potem tańczyłyśmy przy węglowej kuchni, a kiedy potknęłam się w zadużych pantoflach pierwszy raz usłyszałam bajkę o Kopciuszku. Tak ... to były piękne czasy Aniu Kochana !





wtorek, 7 czerwca 2011

Pośród mchów i paproci - część I.

Zapraszam Was na przechadzkę do magicznego ogrodu pełnego blasków i cieni, który miałam możliwość zwiedzić pewnego niedzielnego popołudnia. Jest niewielki - ale przemyślany, miejski - ale zaciszny i chłodny. Nic dziwnego - zamieszkują go rośliny cienistych zakątków pod które został specjalnie ułożony. Po przodkach właściciel zachował drzewostan z wysokich owocowych, gdzieniegdzie dorzucając ozdobne i iglaste. Ogród ciągle ulega modyfikacjom rozrastając się pochłania trawnik i kolejne partie budynku przodków. Stąd też zachowany kawałek ściany domu zmyślnie udający ruiny ... ale po kolei.

Już od pierwszych metrów za furtką rozciągała się kaskadowo zmajstrowana rabata, którą podpierały kamienie z rozbiórki domu przodków. Jest to nowa część obsadzona młodymi sadzonkami oraz rozrośniętymi roślinami z innych ciasnych już zakątków.


Polypodium interjectum



Arisaema 'Sikokianum'


Od lewej Cystopteris fortunei, Heuchera 'Southern Comfort' i pstra odmiana Szkarłatki amerykańskiej




Dryopteris filix-mas 'Crispa Cristata'


Adiantum venustum



Polystichum setiferum 'Plumosum Densum'


Hosty 'Grand Master' i 'Great Expectations'


Idąc w głąb ścieżką po prawej mijałam piękne paprocie.

Athyrium nipponicum


Dryopteris affinis 'Crispa Congesta'


Dryopteris affinis 'Crispa'




Polystichum makinoi


Athyrium nipponicum 'Cristatoflabellatum'




Phyllitis scolopendrium


Na kamiennych półkach dojrzałam nowości hostowe a wśród nich:

Hosta 'Hanky Panky'


Hosta 'Sea Gulf Stream'


Oraz urzekającą choć młodziutką H. 'Marilyn Monroe' od której nie mogłam oderwać obiektywu




Dla koloru po drugiej stronie półek skalnych miejsce znalazły barwne żurawki:



Część II ...