piątek, 22 lipca 2011

Deszcz w kolorze lila.

Wpatrywanie się w chmurkę kwiatów Thalictrum delavayi zawsze wprowadza mnie w błogi nastrój. To jak podziwianie leniwie przemieszczających się cumulusów na pogodnym niebie. Wysokie, ponad dwumetrowe kwiatostany dumnie dzierżą na pozór bezkształtną plątaninę cienkich pędów zakończonych pęczkiem żółtawych pylników osłoniętych liliowymi okrywami. W pierwszej fazie pąki szczelnie zamknięte w barwnej skorupce przypominają zawieszone krople wody. Pędy przewieszają się nad cienistą rabatą delikatnie dygocząc przy lekkich podmuchach wiatru. Silne przeciągi mogłyby uszkodzić zwiewną konstrukcję kwiatostanów, dlatego najdorodniejsze byliny udają się w zacisznych kątach ogrodu.








czwartek, 21 lipca 2011

Po deszczach.

Deszcze deszczami, ale rośliny lubiące wilgoć "w nogach" w tym roku porosły olbrzymie. Choćby taka Ligularia stenocephala 'The Rocket', zawsze była okazałą byliną lecz w tym roku przerosła wszystkie byliny wokół. Rozpostarła na boki szerokaśne strzępiaste liście niczym wrona strosząca czarne pióra. Cienisty zaułek dodatkowo nadał złowrogiego wyglądu i tak ciemnej w kolorach bylinie. Żółte strzeliste kwiatostany sterczą groźnie wymierzone w niebo. Jedynie pszczoły uwijające się w słonecznych kwiatach nie zważają na oryginalny wygląd azjatyckiej piękności.






niedziela, 3 lipca 2011

Obie nowe.

Z roku na rok, z sezonu na sezon do ogrodu przybywa nowości. Nie koniecznie są to nowości rynkowe, czasem wypatrzę taką bylinę, która będzie dla mnie eureką pomimo, że w innych ogrodach rosła od dłuższego czasu.
Hosta 'Moonlight' trafiła do mnie przypadkiem, z wymian między ogrodowych. I od razu stała się objawieniem. Niby taka zwykła, płaskie liście z niewyraźnymi nerwami, blaszka wcale nie okazała. Ale ... ta poświata tworząca niesprecyzowany wzór przyciąga wzrok przechodnia. Zielony środek powoli ustąpił cytrynowo żółtej plamie schodząc rozmytą smugą pod wąski biały brzeg. Cytrynka świeci nikłą poświatą z cienistego kąta a białe wstążki brzegu sygnalizują błysk przeglądającego się w ciemnej toni Księżyca. Takie miejsce podpowiedziała poprzednia właścicielka i jest ono niezwykle trafne.




Brunnera macrophylla 'Emerald Mist' przybyła do mnie już w zeszłym roku, ale nie miała ochoty pokazać swej urody. Widać czekała na zimę, aby nabrać pąków w korzeniach i wyrosnąć ze zdwojoną siłą. Po niebieskich drobnych kwiatuszkach nie ma śladu, było niewiele kwiatostanów i szybko wycięłam. Pewnie dzięki temu bylina nie namyślając się zaczęła wypuszczać duże pstre liście. Srebrny wzór też jest bardzo ciekawy, to jakby gruba skóra krokodyla podkreślona zielonymi żyłkami. Blaszka sprawia wrażenie pancernej i pewnie nie przypalałaby się na słońcu jak te jasno obrzeżone. Tyle, że moja 'Emerald Mist' niepewnie wygląda spod opuszczonych liści parzydła leśnego już nie raz oberwanego z gęstej zasłony.




Obie byliny zasiedliły wąską rabatę uprzątniętą po poprzednich nie sprawdzających się roślinach. Choć pomiędzy odbija Dicentra eximia to obie nowości są znacznie silniejsze aby im zagroziła. Do czasu gdy rozrosną się zajmując całkowicie swoje miejsca, serduszka będzie tworzyć kobierzec drobnych blado zielonych liści.


sobota, 2 lipca 2011

Skoro Ciotka to i Wujek.

Skoro mam hostę na cześć Ciotki Kanadyjki to nie mogło zabraknąć i byliny dla Wujka Alka.
Długo dojrzewałam do decyzji wprowadzenia kolejnej tojeści do ogrodu. Chociaż z gatunkiem nie mam kłopotu, o ile wiosną zdążę przerwać kępę na obwodzie to z pstrą odmianą Lysimachia punctata 'Alexander' również nie powinnam mieć kłopotu. Podobno nie rośnie tak mocno jak zwykła, dlatego zaryzykowałam i posadziłam w lepszej ziemi na szerokiej rabacie. Jak na razie wybornie prezentuje się na ciemnym tle szablastych liści irysa syberyjskiego. Dobra i pulchna gleba ma jeszcze tę zaletę iż lekko z niej wychodzą rozgałęzione pędy nadmiernie rozrastających się bylin.




Tęsknoty.

Podczas deszczowych dni ogrodnik się nudzi. A to uzupełnia notatki, a to poprawia i kataloguje zdjęcia. Siedzi i tęskni za ciepłem i wonią rozgrzanego ogrodu.
W moim przypadku do szerokiej palety ogólnych tęsknot dochodzi jeszcze jedna, zakorzeniona w beztroskich chwilach dzieciństwa. To nostalgia za naszym Morzem Bałtyckim, czasem chłodnym i chmurnym, czasem upalnym i słonecznym.

Kiedy wysokie wydmy przede mną odsłonią skrywaną w przejściu szeroką panoramę morza ?
Kiedy wiatr zagwiżdże mi w uszach oszalały szarpiąc włosy ?
Kiedy poczuję zapach bryzy, lekko słony i bagnisty ?
Kiedy pod stopami zachrzęści drobny kremowy piasek rudo zabarwiony na styku z wodą ?
Kiedy usłyszę przekomarzanie się i krzyk mew wiszących nad głową w nadmorskich miejscowościach ?
A fale ... kiedy usłyszę muzykę fal a piana z wodorostami zawinie się wokół zanurzonych po kostki stopach ?

Hosta Lakeside 'CHa Cha'.

Hosta rectifolia 'Chionea'.

Hosta 'Golden Tiara'.

Hosta 'So Sweet'.

Kolejne liście.

Po wiosennym wysypie kwiatów Brunnera macrophylla 'Hadspen Cream' przeżywa kryzys. Kremowe brzegi przypalają się od słońca niwecząc niegdysiejszą urodę. Kwiatostany szarzeją i opadają w dół kępy pod ciężarem wyrastających ze środka nowych liści. Nim całość zregeneruje się do ponownego spektaklu deszczowa i pochmurna pogoda pozwoli ochłonąć wymęczonej upałami roślinie.




Otoczenie również korzysta na chwilowym ochłodzeniu. Ściółka nabiera wilgoci, składniki pokarmowe rozpuszczają się a pracowite dżdżownice zostawiają grudki na powierzchni. Gleba ulega "przemieszaniu" i nasączeniu siłami witalnymi podczas gdy chłód spowalnia nieco egzystencję roślin. Kolejne liście pojawiające się na czubkach host 'Platinum Tiara' i 'St Paul' odnawiają kolory  kęp i gdy bure chmury odsłonią słońce ogród zatętni kolorami i życiem różnorodnych stworzeń.




Ostateczne rozwiązanie ?

Czy to już koniec poszukiwań nazwy dla falbankowej ? Czy trafnie doszukałam się w niej podobizny do 'Sky Dancer'?
Hostę dostałam w pakiecie ponad pięćdziesięciu odmian od znajomego prawie osiem lat temu. Do tej pory kilka razy podzieliłam, a w tym roku nawet usunęłam spod jej nóg karłowatą hostkę. Wiosną nie potrafię wyobrazić sobie, że z cienkich jak słomka i licznych kiełków w sezonie wyrośnie takie kępiszcze. Jest to pierwsza odmiana o tak poszukiwanej w gronie hościarzy falbance na skraju blaszki. Wiem, że aby zapierała dech w piersiach powinna być monstrualnych rozmiarów XL, mieć niebanalny wzór przeplatających się jasnych i ciemnych zieleni i białe wonne kwiaty. Moja falbanka ma tylko falbankę i ciemne fioletowe kwiaty na cienkich pokładających się pędach. Przy delikatnym i zmysłowym wyglądzie ma jeszcze jedną zaletę, mianowicie sztywną blaszkę w której nie gustują ślimaki. Zalety tej nie dodam do walorów ozdobnych, ale dzięki temu tam gdzie kolorowe i drogie falbanki sterczą całe ze strzępiastym ażurem-  moja blado zielona dalej pyszni się regularnym kształtem.