sobota, 23 lutego 2013

Egzotyka zimą.

Zimy nie widać końca. Co śniegu trochę ubędzie to wnet spadną kolejne warstwy i tak w kółko.
A moje storczyki z rodziny Phalaenopsis stojące na parapetach okiennych jakby nie zważając na mróz liśćmi chwytają pierwsze nieśmiałe promienie słońca.

Pierwszym storczykiem był ten różowy. Kwitnie niezawodnie pomimo, że liście nie wyglądają wzorcowo. Są matowe, wąskie i podłużne a wierzchnią skórkę pokrywają drobniutkie blade plamki.



Ten spodobał mi się którejś Wielkanocy. Bardzo lubię oglądać z bliska słoneczne kolory kwiatów tego storczyka. Są takie świeże i promienne, jak sałatka z kwaskowych tropikalnych owoców.



Wybierając spośród mrowia storczyków na półkach sklepów, ten zestaw kolorów spodobał mi się szczególnie. Zestaw jasnej żółtej barwy podkreślają purpurowe żyłki. Ma urok delikatnych jedwabnych materiałów tkanych na zabytkowych krosnach, z których szyto japońskie kimona.



Ten piegusek ma dość ciemne kolory. Przewijają się tu odcienie purpury, brązów, nieco rudości. Dopiero jeden pąk pokazał wnętrze, ale siła krępego kwiatostanu wróży kolejne kwiaty.



Zawiązywanie się kwiatów to długa procedura, zaczynająca się niedługo po opadnięciu ostatniego. Z początkiem lata wystawiam moje piękności na zewnątrz. Wakacjują na konarach dużego orzecha zawieszone na uchwytach dla kwiatowych ampli. Ustawiam je w rozproszonym przez liście drzewa świetle tak, aby liśćmi skierowane były ku słońcu. Niedługo po tym nabierają nasyconych ciemnych kolorów. Te o ciemniejszych kwiatach dostają bordowych smug i szybko wypuszczają silne młode liście. Zawiązywaniu kwiatów we wnętrzu rośliny sprzyjają skoki temperatur pomiędzy nagrzanym dniem a chłodniejszą nocą. Również czasowe przesuszenie i deszczówka bogata w "prawdziwe" mikroelementy działają stymulująco na przyszłe pąki i kolorowe kwiaty.


czwartek, 14 lutego 2013

Nieco koloru.

Zima nic nie odpuszcza. Po kilku dniach słonecznych i ciepłych, kiedy w lesie zaczyna snuć się para wodna smugami unosząca z poszycia - znów nocne padanie śniegu i mróz. Kolejne centymetry świeżego puchu przemycone po cichu pokrywają starą zszarzałą powierzchnię.

Gdzie nie spojrzeć kontrastowe barwy wilgotnej kory drzew na białym śniegu.

Jedynie na wspinającej się po murze trzmielinnie Fortune'a 'Emerald'n'Gold' pozostało co nieco weselszych kolorów. Krzew podcięłam jeszcze jesienią usuwając wiotkie i odstające od pionu pędy. Już przekonałam się, że zalegający i ciężki śnieg potrafi nawet całe połacie oderwać od muru psując jednolity efekt zasłony. Wprawdzie pnącze stara się nadrobić powstałe dziury, ale zwisające splecione jak siatka gałązki osłabiają całą konstrukcję.





Niekiedy wiosną muszę poprawić cięcie, gdyż mrozy i wysuszające wiatry spopielają barwne końcówki dodatkowo narażone na ostre styczniowe słońce. Cięcie pobudza krzewienie się i z uśpionych pąków wyrastają kolejne gałązki zagęszczając strukturę.
Wczesną wiosną kiedy wściekle żółte młode listki stopniowo zakryją teraz kolorowe - pnącze całym jestestwem oznajmia nadchodzącą porę roku.



poniedziałek, 11 lutego 2013

Skryta pod białą kołderką.


Śnieg wyciszył ogród. Dotychczas tętniące kolorami rabaty spowił grubą warstwą puchu niwelując kształty. I tylko zdjęcia zrobione w sezonie letnim dają świadectwo bujnej roślinności.
Ta cisza i mnie się udzieliła. Niby coś komponuję z myślą o zmianach na rabatach, ale bez zapachu świeżej gleby są to jakby czcze zamysły. Najchętniej zapadłabym się w sen zimowy w gawrze obok niedźwiedzia i poczekała na nadejście konkretnej wiosny z możliwością grzebania w ziemi.



niedziela, 10 lutego 2013

Nawrót zimy.

Już odtrąbiłam powiew Wiosenki, już witałam się z gąską u bramy ogrodu. A tu Zima zakręciła się w miejscu długi tren sukni ciągnąc za sobą, worek z białym puchem rozwiązała i zasypała co i gdzie się tylko dało. Na poboczach trzeba było znów usypać zaspy śniegu.


W pierwszym dniu nawrotu Zimy jej bezlitosny podmuch zawisł szronem na kwiatostanach hortensji pnącej. Każdą część z dokładnością ekonoma pokrył drobnymi igiełkami lodu. Ażurowe koronki zastygły w ciszy oczekiwania.




Kolejnym etapem nawrotu był rzecz oczywista śnieg. Dużo śniegu i coraz więcej. Rozsiadł się pomiędzy krzaczastymi pędami nie zważając na nabrzmiałe pąki. 
Wszak to dopiero luty !


sobota, 2 lutego 2013

Czy to już wiosna ?

Gdzie nie zajrzeć do wątków - u wszystkich wiosna mała lub duża. Mróz odszedł w niepamięć, śnieg zaczął topnieć a u niektórych nawet całkiem znikł. Gdzieniegdzie pojedyncze wiosenne byliny pokazały skąpe kwiaty, a przecież to dopiero początek lutego !
Osobiście uważam, że to zły znak a na dowód przytaczam ludowe porzekadła, w których można dopatrzeć się ogrodowych mądrości.

Gdy w Gromnicę z dachów ciecze, zima jeszcze się przewlecze.

Kiedy Gromniczna zimę traci, to święty Maciej (24.02) ją wzbogaci.


Inaczej przedstawiana jest zimowa prognoza  w dniu drugiego lutego i myślę, że to porzekadło bardziej by nas ucieszyło:

Kiedy na Gromniczną mróz, zładuj sanie, szykuj wóz.

U mnie nie ma oznak wiosny, dużo jeszcze śniegu musi się upłynnić aby zobaczyć gołą glebę. Do pierwiosnków i przebiśniegów jeszcze bardzo daleko. Jedynie zimozielone krzewy bogate w nabrzmiałe pąki kwiatowe zwiastują ewentualną wiosnę.
Skimmia japonica dotychczas prowadzona w dużej donicy stała się zbyt dużym krzewem, aby bez problemów przenosić z miejsca letnich kompozycji na miejsce zimowego spoczynku. Dotychczas zimowała w sporadycznie ogrzewanym budynku gospodarczym a przedwcześnie otworzone kwiaty bosko pachniały w zamknięciu. Jako jedne z pierwszych kwiatów w ogrodzie słodkim zapachem wabiły okoliczne pszczoły, które zawzięcie uwijały się wokół krzewu.

Zeszłej jesieni została wkopana do gruntu. Przyznam szczerze, że miałam wątpliwości czy przyjmie się stary wychuchany krzew. Ale jak na razie zimę na zewnątrz znosi rewelacyjnie, a czerwone pąki kwiatowe ciekawie zdobią cichy ogród. Ciekawe kiedy zakwitnie, czy razem z cebulowymi wiosennymi czy później, tak jak inne moje różaneczniki ?