poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Igraszki słońca.

Rośliny wymagające stanowisk cienistych niekiedy zyskują na urodzie, gdy przez kilka godzin słońce ogrzeje im liście. Tolmiea menziesii 'Taff's Gold' w atlasach botanicznych zaliczana jest do roślin domowych, u mnie z powodzeniem rozrasta się w zacisznym stanowisku w sadzie.


Z początkiem rozwoju zwykle ma zielone listki sercowatym kształtem przypominające tiarellę. W połowie sezonu zaczyna przeobrażać się z jednolitej barwy na pokrytą białymi plamkami bylinę. Odnoga wystawiona na większą operację słońca posiada prawie białe listki. Rosnącym w ciemnym tle plamki pokazują się sporadycznie lub wcale.





Po kwitnieniu skracam wijące się nad kępą cienkie pędy kwiatowe, po czym w niedługim czasie roślina wypuszcza kolejne pięterko listków. Wpierw dodatkowy listek jest niewielki, jak młode niezgrabne pisklę osłonięte w skrzydłach przez matkę. W końcu wyrasta ponad płaszczyznę dużych wybarwionych liści. Na niektórych widnieją wręcz dodatkowe kępki składające się nawet z trzech.



Cała bylina staje się przestrzenną, wielopoziomową formą.

sobota, 17 sierpnia 2013

Trzy kolory.

Dawno temu trafiła mi się Verbena hastata, jako bylina z wymian między koleżeńskich. Z początku nie byłam nią zachwycona - ot takie naturalistycznie wyglądające chwaścisko. Zważywszy iż według wchodzącej z wolna modzie na dzikie ostoje - na tę werbenę patrzę coraz przychylniejszym okiem.
Nie jest to roślina o bezspornej wykwintnej urodzie i wcale nie rośnie jak jej często spotykana balkonowa kuzynka. Moja werbena to okazała roślina ponad półtora metra wysokości, którą traktuję jako jednoroczną choć mogłaby z powodzeniem wyrastać ze starego korzenia. Dlaczego ? Bo daje tyle siewek, że sprzątając rabaty jesienią spokojnie mogę rwać przekwitłe egzemplarze by kolejnego sezonu witać zwiększoną ich ilość. Aby wyrwać mocno zakorzeniony zwykle pojedynczy pęd nieźle muszę się nasapać. Początkowo wzrastające siewki mają porównywalnie delikatne pędy, ale z czasem drewnieją by sztywno utrzymać ciężki i bogato rozgałęziony kwiatostan. No i kwitnienie jest niezwykle długie gromadnie oblegane przez miododajne owady. W kwiatostanie jest do kilkudziesięciu kłosków, w których jednocześnie otwartych tylko kilka kwiatków w formie wędrującego ku górze wianuszka.

Biała wersja werbeny jest elegancka i świeża a zieleń czysta i jasna.



W różowo kwitnącej werbenie podobają mi się kontrastowo zabarwione kwiatostany. Różyk płatków jest dość jasny a kłosek intensywnej ciemnej barwy. Całość silnie ... ametystowa !



Niebiesko kwitnąca werbena z sugestią fioletu to zdaje się gatunek. Patrząc z bliska na kwiaty wydają się być zrobione z bibułkowego papieru. Podświetlone słońcem płatki nabierają radosnego odcienia.



Z początkiem sezonu staram się prowadzić ogród według swojego pomysłu i inwencji. Z wolna rozpędzające się rośliny jestem w stanie kontrolować. W połowie lata już jest remis między mną - ogrodnikiem a roślinnością. Bliżej jesieni tracę kontrolę i mogę tylko biernie przyglądać się samowolnie rządzącemu ogrodowi. Wtedy werbena króluje w naturalistycznym stylu.

środa, 14 sierpnia 2013

Niewielki odstęp czasu.

Upały zelżały dając kilkudniowe wytchnienie ogrodnikom i ich ogrodom. Nareszcie mogę robić bardziej przyjemne rzeczy niż bieganie z ciężkimi konewkami od pompy w sadzie do odległych rabat przed domem. A musicie wiedzieć, że Sadek z pompą i rabaty przed domem to cała długość posesji. Ma się te kilometry w nogach ;)
Ożywcze chłody nastrajają do melancholii i rozmyślań. Przyjemnie jest pospacerować ścieżkami i oglądać dumnie naprężone liście bylin dotychczas smętnie zwisające pod naporem upału. Pospacerowała i pooglądałam, a wnioski nasunęły się same. Kącik z niegdyś nowymi roślinami nad którymi "rozpływałam" się raptem dwa late temu mocno zgęstniał. Cieszyłam się wtedy z obu nowych: hosty 'Moonlight' i brunery wielkolistnej 'Emerald Mist'. Patrząc na obecny stan kącika - nie dowierzam, że to tylko dwa lata różnicy. Przy czym hosta znacznie przeskoczyła wzrostem brunerę, której należałoby poszukać dogodniejszego miejsca.


Miała rację koleżanka wręczając mi niegdyś sadzonkę. Mówiła, że to niezwykle wartościowa odmiana. Oj ... miała rację ! Niezwykłym wewnętrznym blaskiem potrafi czarować niczego nie spodziewających się gości. Każdej rabacie czy smętnemu kącikowi potrafi dodać niewymuszonej elegancji urodą przyćmiewając niedbałe otoczenie.


Przyglądając się z bliska - widać plastyczny rysunek tworzący aurę rośliny zamknięty w białej opasce. We wnętrzu kępy, gdzie nie dochodzą promienie słońca roślina zachowała jabłkową zieleń. Czubek sercowatego liścia miękko rozjaśniło światło do ostrej barwy cytrynowej. Tuż na styku zieleni i bieli zachowała się ciemna strużka charakterystyczna dla lekkich akwareli.



Struktura blaszki jest dość miękka i delikatna, lecz ślimaki nie gustują w tej odmianie. Jedynie kilka małych dziurek zaburzają gładkość powierzchni.



niedziela, 28 lipca 2013

Echo konkursu ogrodowego.

Wciąż czekam na wybudowanie przestronnej altany, która ma powstać nad skończonym w zeszłym roku placyku w słonecznej części ogrodu. Metalowe kotwy już wkopane więc pozostaje "jedynie" wznieść drewniane rusztowanie i pokryć dach. Całe przedsięwzięcie jest echem niegdysiejszego konkursu, w którym brałam udział. Konkursu ogrodowego !

Był to konkurs zorganizowany przez Centrum Handlowe "Pasaż Świętokrzyski" w Kielcach. Wcale nie największy supermarket a tak fajnie angażują się w ambicje miasta. Konkurs tylko dla mieszkańców miasta Kielce. Były dwie kategorie każda z trzema miejscami: Najpiękniejszy Balkon i Najpiękniejszy Ogród. Trzeba było wysłać trzy zdjęcia i opis ogrodu. Ja oczywiście zastartowałam w tej drugiej i widok moich bujnych i kolorowych rabat zajął pierwsze miejsce! Dostałam bon towarowy na drewniane meble ogrodowe wartości 1200 zł.

Mebelki bardzo się przydadzą, stare są plastikowe - spełznięte od słońca i wieku. Poza tym - czeka utwardzony beżową kostką plac pod altankę, więc nagroda jak najbardziej trafiona.

Opis zgłaszanego do konkursu ogrodu brzmiał następująco:
"Ogród założyłam ponad 12 lat temu na przedmieściach Kielc w Dyminach. Jest to ogród przydomowy, na działce o powierzchni około 1,5 tys. metrów kwadratowych i podzielony na fragmenty wzajemnie się przenikające.
W pierwszym pod rozrośniętym orzechem włoskim znajduje się cienista rabata reprezentacyjna. Tu rosną najstarsze z kolekcji hosty . W dalszej części kilka rabat słonecznych, na których królują żółte pełniki, falujące trawy oraz szablasto listne irysy syberyjskie. W ostatniej części znajduje się niewielki sad owocowy z cieniolubnymi bylinami.

Moją chlubą jest kolekcja host licząca około 200 odmian a ostatnio zauroczona jestem paprociami.

Miłość do roślin i amatorskiego ogrodnictwa spowodowała założenie bloga Kolory ogrodu , w którym w humorystyczny sposób opisuję zmagania z pielęgnacją bylin oraz osobiste przemyślenia na temat przewrotnej natury ogrodu."

A teraz owe trzy zdjęcia, które tak spodobały się komisji iż wyróżniono mnie pierwszym miejscem:




Faktycznie - jest to echo konkursu ogrodowego, który miał miejsce ponad dwa lata temu, lecz "moi budowniczowie" ociągają się z wybudowaniem altany. Chciałam pokazać Wam całość: konkursowy opis i trzy zdjęcia oraz zdjęcia pięknych mebelków pod imponującą altaną. No ale co zrobić kiedy los krzyżuje nam plany ? Może lepiej pokazać temat w dwóch odcinkach, może lepiej dozować emocje i radość z wygranej ?!

sobota, 27 lipca 2013

Funkia z doniczki.

Będąc kilka lat temu u koleżanki ogrodniczki w Trójmieście zostałam obdarowana żółtolistną funkią. Już nie pamiętam czemu znajoma "męczyła" badylka w doniczce ... może to był odsadzony kawałek od dużej kępy, może część dekoracji z kompozycji przed domem. Jednym słowem tkwiła dość długo w doniczce w oczekiwaniu na lepsze czasy - roślina zbyteczna i dostała się mnie. Pojemnik nie za duży a gęsto upakowany wąskimi limonkowymi liśćmi. Daję słowo - mówiła, że roślina średnich rozmiarów a być może wręcz małych - na taką też skarloną wyglądała. Trafiwszy w moje ręce - dałam ją na mały skrawek ziemi przed domem jako żółty ożywczy akcent w duecie z inną niewielką funkią.
Hmm, ta sprezentowana była małą przez cztery lata póki się nie odbiła i zregenerowała po ciasnocie w doniczce.



W rezultacie stała się największą rośliną na rabacie rozpychając i spychając inne wokół siebie. Choć w otoczeniu wcale nie ma mikrusów, gdyż ani kępka zielonych liści Liriope spicata ani opalona słoneczkiem żurawka 'Delta Dawn' nie są niepozornymi drobinkami.

Funkia wychodząc z ziemi po zimie jest jasno zielona z niepozornie limonkowym odcieniem. Dopiero w połowie sezonu, gdy słońce zacznie solidnie grzać - zieloną szatę zmienia w melanż blików. Wierzchnie liście niemalże opalone do białości kontrastują ze spodnimi zachowującymi odcień z wiosennej zieleni. Dodatkowo pojedyncze blaszki liściowe mają plastyczne przejścia nasycenia barwy co potęguje efekt migotliwości. Liść w głębi jest ciemniejszy niż rozjaśniona końcówka. Kępa od strony słońca jest jaśniejsza niż od cienistego zaułku domu.



Obecnie na wysokich fioletowo zielonkawych pędach pojawiły się kwiaty. Kolor i budowa zdradzają przynależność do grupy fortunei, czyli w zaciśniętym z listkami kwiatostanie pąki są liliowo fioletowe a w trakcie otwierania jaśnieją do prawie białych z muśnięciami fioletowych kresek.


Wiosną na pewno czeka ją ostre dzielenie. Chciałabym zachować równowagę gęstości kęp i ład przestrzeni pomiędzy roślinami. W końcu to pierwsza rabata od furtki, która barwami i fakturami roślin przyciąga oczy widza. Działa jak wizytówka mojego ogrodu !

poniedziałek, 22 lipca 2013

Zmiana stylu.

Jakoś ostatnio wzięło mnie na bodziszki, ale to nie oznacza, że mój ogród tylko bodziszkami stoi. Do niedawna zauważałam jedynie hosty, lecz te po prostu mnie przerastają - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wiosną trzeba będzie je ostro dzielić, póki mnie i innych rośli nie wyprą ... miało być o zmianie przyzwyczajeń i to bynajmniej nie moich a bodziszka !

Rzecz ma się o Geranium yoshinoi 'Confetti', który rośnie u mnie od co najmniej trzech sezonów. W mądrych książkach jak również dotychczasowi posiadacze twierdzili, że ten bodziszek ma tendencję do rozrastania się wszerz nierozgałęzionymi pędami pokrywając podłoże jak gorgona ramionami rafę koralową. W pierwszych sezonach również tak u mnie rósł i nic nie dało uszczykiwanie pędów, gdyż w dalszym ciągu wypuszczał jednego przewodnika. Pewna stylu rozrastania się wręcz tak go opisałam w pierwszym moim artykule dla Twojego ogrodnika w Kąciku hobbystycznym we wrześniu 2011 roku.

A tymczasem w tym roku mój 'Confetti' ani myśli rozłazić się. Wyrósł jak bodziszki mają w zwyczaju na kopiastą kępę.



Inne bodziszki dawno już przekwitły i zostały schludnie przycięte, natomiast Pan Pstrokaty - hmm ... nie pamiętam żeby kwitł. Czyżby odważył się podczas mojej nieobecności innych zaszczycać różowymi kwiatuszkami ?
Notabene rozrósł się tak, że swym jestestwem zasłonił dwie żurawki i kilka kępek fiołków (Viola palmata) wspierając się na pędach róży.



Sucha rabata od ulicy najwidoczniej służy. Słonko grzeje w godzinach przedpołudniowych i jeszcze kilka godzin przedwieczornych nadając listkom dziewczęcego rumieńca.




Nie jest to bynajmniej roślina dla ogrodników lubiących dystyngowany spokój statecznych barw w ogrodzie. Gmatwanina silnie pstrokatych liści nadaje kępie nieco burzliwego chaosu. Jednym słowem - oryginał jak się patrzy.


niedziela, 14 lipca 2013

Fioletowy i niby blue.

Mój ogród niezbyt sprzyja powojnikom, mam nieodparte wrażenie że wolały by mniej wody w korzeniach. No, ale trudno wytłumaczyć własnej potrzebie posiadania powojników że nie powinnam sadzić. Zresztą - co sadzić w zamian ?
Niemniej jednak mam kilka egzemplarzy z których 'Solina' wyróżnia się mocą kwitnienia. W tym roku nie miałam okazji przypilnować momentu rozrastania się pędów, byłby równomiernie rozłożony na kratce. Niestety - niegdyś posadziłam go w jedynym wolnym miejscu przy brzegu podpory i teraz co wiosna muszę kierować pędy. Miałam nadzieję, że powojnik pójdzie po rozum do głowy i sam z siebie będzie kierował się ku słońcu po przeciwnej stronie swego stanowiska. Na próżno ... lubi skupiać się nad korzeniami.


Niemniej jednak efekt fioletowej piany jest w zupełności zadowalający i rada bym była niezmiernie gdyby inne powojniki poszły w ślady fioletowego.



Podobnego efektu oczekuję od 'Blue Angel', tym bardziej że miał tworzyć zasłonę szarego muru. Tymczasem rośnie już ósmy sezon a wygląda ... żałośnie.
Czy przeszkadza mu silnie wapienne podłoże, które zapewne tworzy żwirowa podsypka słupów ?
A może wiosną podać motywującą dawkę końskiego nawozu ?


Z bliska patrząc na gwiazdkowate kwiaty mam wrażenie, że zamiast obiecanego "blue" są w kolorze "gray".


poniedziałek, 8 lipca 2013

20-stka Hogatki.

Słuchajcie ... słuchajcie. Mojej Hogatce stuknęła 20-stka !!


Cóż Was będę czarować - starym jest już kotem co widać po futerku. Rusza się powolutku, łapka za łapką i utyka na prawą przednią. Rzadko wychodzi z domu na przechadzkę, najczęściej śpi zawinięta w kłębuszek na psim legowisku.


Aby wyszła trzeba kota wynieść na zewnątrz. Trzymając w ręku można przekonać się jaka z niej teraz kruszynka - waży mniej niż pół kilo cukru. Jeśli już jest na podwórzu - spaceruje i rozgląda się w poszukiwaniu znajomych.


Słuch zanikł po pierwszym ataku padaczki, ale to lepiej. Przez całe życie bardzo bała się burz i piorunów, coś jak niektóre psy strzału petard. Teraz w ogóle nie zwraca uwagi na jakieś tam hałasy i jest bardzo szczęśliwa a zapraszając na jedzonko trzeba koteczkę z lekka trącić aby spojrzała na miseczkę.


W ogóle jest bardzo szczęśliwym i zadowolonym z siebie kotem. Jest bardzo życzliwa człowiekowi, lubi się przymilać i dopraszać o przynależne głaski. Z lubością towarzyszy Pańci przy wieczornym pasjansie - siedząc przy stole obserwuje kolejne wykładanie kart. Oczywiście co trochę Pańcia głasknie Kotę, która odwzajemni się uroczym miauknięciem.
Wąsiki siwiały sukcesywnie zaczynając po jednym mniej więcej po ósmym roku życia co tylko dodaje uroku Hogatce.



Jeno głaszcząc bardzo sypie się futerko i puszki latają gdyż od jakiegoś roku zaprzestano czesać kota.
Bardzo wychudła aż słychać gruchotanie szczotką po wystających kosteczkach. Poza tym - jest tak krucha i wątła że mogłaby się rozlecieć


Chciało by się powiedzieć: Hogatko - sto lat, ale setkę prawie już ma licząc na ludzkie lata !
Wystarczy, żeby była jak najdłużej zadowolonym i szczęśliwym kotem ...