niedziela, 26 grudnia 2010

Tu wiosną wyrosną funkie.



Nie usuwam nasienników host. Jak na razie nie mam z tego powodu zastępów niezidentyfikowanych siewek. Owszem, od jakiegoś czasu pokazują się małe zielone, ale to dosłownie w pięciu miejscach. Zostawiam, bo bardzo mi się podobają w formie płowych suszek powtykanych w kopczyki śniegu. Niektóre już się oczyściły z czarnych nasion a ich okrywy sterczą rozczapierzone. Inne z mniejszych host - fantazyjnie powywijane jak wąsy suma. Z najmniejszych odmian w większej masie ostatkami sił opierają się niszczącej sile mroźnego wiatru. Wszystkie te słomki wskazują mi, że tu gdzieś wiosną na ich miejscach wkrótce zaczną kotłować się mięsiste, pomarszczone liście moich host.











4 komentarze:

  1. Żałuję, bo zawsze usuwałam nasienniki, by nie osłabiać rośliny, teraz myślę, że to błąd. Ładnie wyglądają przełamując tę bezkresną biel.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaprzestałam usuwania, jak ktoś ostrzegł mnie przed ewentualnymi wirusami krążącymi w sokach jeszcze zielonych kwiatostanów, które wtedy łatwo roznieść na inne egzemplarze. Niestety po przekwitnięciu host, płatki kwiatów wyglądają niechlujnie, trzeba mieć silną wolę aby nie złapać za sekator i zrobić z tym porządek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego niechlujnie? Te wystające ze śniegu łodyżki są całkiem dekoracyjne i oprócz białego coś jeszcze dzieje się w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, teraz wyglądają artystycznie i oryginalnie, lecz jesienią kiedy płatki kwiatów zszarzeją i zwiędną - funkie są w opłakanym stanie. Płatki muszą zasnąć i opaść aby widok znów był estetyczny.

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)