Łatwa, wręcz samoobsługowa paproć w uprawie, sprawia pewne trudności w fotografowaniu. Z oddali sprawia wrażenie kłębiących się nieporządnych pakułów, w formie bezładnej i luźnej kępy pierzastych liści. Operujące zachodzące słońce dodatkowo rozprasza rozedrgany pokrój rośliny.
Wiosną drobne i niewysokie pastorały wymuszają fotografowanie z horyzontalnej pozycji.
W ciągu sezonu paproć zagęszcza się wypuszczając coraz dłuższe koronkowe liście.
Jesienią natomiast przybiera piękne odcienie złotych blasków migoczących w ażurach drobnych liści.
Te koroneczki przemawiają do mojej wyobraźni i omotują mój ogrodniczy umysł, tylko czemu ciągle mam tak mało cienia?
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo mi się podobają koronkowe paprocie, co prawda na efekt trzeba czekać kilka sezonów zanim zagęszczą sieć drobnicy, inaczej niż u od razu konkretnych gatunków. Co wcale nie oznacza, że jeśli zobaczę wymarzeńca grubolistnego to go pominę. W każdym wypadku ogrodnik musi patrzeć długodystansowo ;)
OdpowiedzUsuńGrubolistne coś mnie nie lubią, ale ciągle mam nadzieję, że uda się temu zaradzić.To też jakaś forma długodystansowego myślenia. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu ogrodowych radości w Nowym Roku.
Ja natomiast życzę Ci, aby w kolejnym sezonie słoneczko świeciło tam gdzie trzeba a gdzie nie potrzeba - panował lekki półcień lub mrok :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej podoba mi się w jesiennych kolorach, choć nie przepadam za jesienią... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja lubię ją zieloną, taką w fazie wzrostu. Ogólnie to taki z niej potarganiec ... haha !
OdpowiedzUsuń