Niestety nie dane mi było zwiedzić ogrodu wokół, zabrakło bowiem kolejnego dnia pobytu w dzielnicy Dahlem. Lecz co się odwlecze to nie uciecze, wszak kolejne targi już wiosną. A widoki zapowiadały się równie imponująco co bogate wnętrza szklarni:
Na alejce znalazłam znanego niektórym obślizgłego przybysza znikąd:
Tych nagich ślimaków mieli plagę, nigdzie indziej tylu nie widzialam, nawet w dzielnicy Dahlem. W moim ogrodzie w sezonie spotkam raptem trzy sztuki pomrowa i to pod jesień.
Protestuję przeciwko publikacji wizerunku ślimaka, gdzie podpisana przez niego zgoda?
OdpowiedzUsuńZostawił zgodę ze swoim podpisem na żwirowej ścieżce. Był zbyt duży aby zmieścić się w obiektywie aparatu fotograwicznego ;)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie przypomina mi widok na palmiarnię w Poznaniu, ech sentymenty...
OdpowiedzUsuńTak, byłam, widziałam, pamiętam. Może też kiedyś opiszę ;-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia wszystkich pięciu części, wspaniała roślinność.
OdpowiedzUsuńNie wiadomo jak długo przyjdzie nam czekać, zanim ślimak dojdzie dać zgodę :)
Tych nagich ślimaków mieli plagę, nigdzie indziej tylu nie widzialam, nawet w dzielnicy Dahlem. W moim ogrodzie w sezonie spotkam raptem trzy sztuki pomrowa i to pod jesień.
OdpowiedzUsuńMiłko, ty to masz szczęście, że mimo wilgotnego ogrodu nie ma ich u Ciebie, u mnie bywało i koło setki.
OdpowiedzUsuń