Najpierw w maju pokazują się żółte kwiaty, wprawdzie dość krótko ale są tak duże i liczne że przyciągają wzrok przechodnia. Wyrastają wraz z niewielką ilością pędów z żywo zielonymi liśćmi o delikatnej brunatnej obwódce.
Liczne cienkie, nieco pokładające się pędy szybko wypełniają przeznaczoną przestrzeń. W momencie gdy ogród kipi kolorami kwiatów, fakturami listowia, wysokościami bylin - epimedium jakby ginie w natłoku wrażeń. Staje się bezimienną plamą na tle której dobrze wypadają inne rośliny.
Gdzieś z końcem lata, gdy słońce zaczyna penetrować odkrytą ściółkę, bylina łapie blask powierzchnią liści. Ciekawie podświetlone od spodu nabierają temperamentu. Ogród powoli cichnie, cienie stają się coraz dłuższe, natłok bylin na rabatach zmienia się do luźnego. Dla epimedium zaczyna się dobry czas.
Jesienią, gdy ogród zmienia barwy na cieplejsze epimedium również przybiera brązów. Sztywne, mocne liście opierają się pierwszym przymrozkom. Bylina jeszcze długo będzie zdobić rabatę, nawet gdy pojedyncze płatki śniegu zaścielą jej powierzchnię. Kolejnej wiosny nieliczne liście przetrwają aby osłaniać zawiązujące się w glebie mechate pąki kwiatowe.
Ładnie to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńWidzisz w roślinach tyle piękna...
Czasem łatwo idzie mi pisanie i wpadam równy rytm ;)
OdpowiedzUsuńW przyrodzie jest doskonałość... :)
OdpowiedzUsuńFakt, trzeba ją tylko umieć dostrzec ...
OdpowiedzUsuńSuper opis:)
OdpowiedzUsuńgdzie można zakupić epimedium pinnatum?
chciałabym również do mojego ogrodu?
Hmm, to epimedium staje się coraz częstszą na targach ogrodniczych rośliną. Musisz pytać i szukać ... to niezwykle emocjonujące :-)
OdpowiedzUsuńtrzeba taka zdobyc
OdpowiedzUsuń