Mam nadzieję, że to dobry początek dla mnie. I na zachętę, aby dalej prowadzić bloga. A czym najlepiej siebie samą uhonorować by wznowić działalność, jak nie moim imiennikiem ?!
Tak właśnie - schlebiam sobie miłkiem wiosennym (Adonis vernalis), który od jakiegoś czasu kwitnie w pobliżu podjazdu.
Zaraz przed pierwszymi śniegami jeszcze w zeszłym roku sadzonkę przeniosłam w stanie uśpionym na nowe stanowisko. Dotychczas rósł w miejscu gdzie z tarasu zrzucano śnieg i z powodu dużego nagromadzenia lodowej skorupy - miłek bardzo długo siedział bez echa. Teraz dostał miejscówkę w pierwszym rzędzie twarzą do słońca i widza. Świeci po oczach swą żółtą jaskrawością, a w południe to nawet rozdziawi kwiaty zawijając płatki w spód. Śmiesznie to wygląda - tak bardzo chce się podobać owadom, że aż bezwstydnie odsłania pylniki. Ogólnie kwiat bardzo podobny do suchatków, podobnie niczym z plastiku błyszczą w słońcu płatki.
Poza tym z robotą muszę się spieszyć, bo jak znajomi ogrodnicy nadają - w cieplejszych rejonach kraju - kwiaty gonią kwiaty. Już dość, że wycinając suche liście epimediów niechcący zahaczyłam o kilka pędów z gronowym kwiatostanem. No i parę zwiniętych w piąstki kwiatostanów tarczownicy zgarnęłam miotełką. Wiosna szaleje na całego, co widać w tle.
Ładnie kwitnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMam też siewkę amurskiego od koleżanki. Miał w tym roku zakwitnąć, ale nie sądzę aby zdobył się na kwiaty. Może powinnam dać w bardziej słoneczne miejsce, aby nabrał wigoru ... pomyślę :)
On już dawno kwitł- w lutym...
UsuńNiby powinien przebijać się przez śnieg, ale widzisz jaki mój ospały ;)
Usuń...u Ciebie tak pięknie wszystko kwitnie a my dopiero odgruzowujemy zapomniany ogród...
OdpowiedzUsuńEch, jak okiem sięgnąć - mam sporo dziur i pustostanów na rabatach - mogłam dokupić więcej bylin cebulowych. U mnie wciąż jakby przedwiośnie. Co mnie w zasadzie cieszy, bo mam czas na uprzątnięcie pozostałości Zimy. Początek kwietnia a ja Wam tu z Zimą wyjeżdżam, ale tak jest - ogród powoli nabiera prędkości.
UsuńPowróciłaś z wiosną i to w jakim towarzystwie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A jakże ... w towarzystwie miłkowym ;)
UsuńWreszcie jesteś, coś powoli wiosna do Ciebie dociera :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A niech nadchodzi ale sukcesywnie, bez nagłych wybuchów entuzjazmu :)
UsuńWitam Cię bardzo serdecznie.. Z powodu braku nowych postów zadowalałam się poprzednimi, ale to nic , Zawsze wyczytywałam coś nowego.Jak się ma Hogatka. . Mam miłki, które od razu kojarzę z Ladną panią w kapeluszu .Buziaki wiosenne i słoneczne przesyłam.
OdpowiedzUsuńO jak miło, że pamiętasz zapytać o Hogatkę. A ma się bardzo dobrze, nie przybiera na wadze bo jest zasuszoną staruszką. Ale humor w dalszym ciągu dopisuje i jakby rozum i przenikliwość. Jakiś czas temu znikła nam z domu, szukaliśmy kota po piętrach i w obejściu - wołać nie ma sensu bo głucha. Już myśleliśmy, że poszła w odosobnienie aby dokonać w ciszy żywota a Ona ... weszła do kociej budy pod oknem i sobie tam skautowała :D
UsuńDobre warunki i serdeczność opiekunki i Hogatka doczekała takiego wieku i sądzę że będzie długo cieszyś.
UsuńTak, kot choć czasem niedomaga, ale wciąż pogodność dopisuje.
UsuńWitaj, miło, że wróciłaś i to w takim towarzystwie:) Muszę posadzić miłki, to piękne wiosenne kwiatuszki:) Pozdrawiam serdecznie i myślę, że wpadłaś na dłużej:)
OdpowiedzUsuńJuż obmyśliwam kolejne tematy równolegle do pokazujących się bliskim memu sercu kwiatów. Jutro Pan Domu wraca na krótki urlop i jemu poświęcę uwagę.
UsuńZamierzam choć przymierzyć się aparatem do kilku kępek, aby zebrać nieco materiału. Czuję jak soki we mnie krążą i prostują liście na głowie ;)
Nie narzekaj, że wiosna późno, u mnie niby wcześniej, a miłki bynajmniej nie kwitną :)
OdpowiedzUsuńA czemu nie kwitną, mają choć pąki ?
UsuńU mnie wciąż w powijakach amurski dostany dwa sezony temu z ogrodu w Modlnicy :)
Piękne miłki... a gdyby się pojawiły na nich mszyce (czego absolutnie nie życzymy...;-)), to zapraszamy do naszego świeżutkiego posta o tych owadach - inne spojrzenie na sokopijców, pozdrawiamy słonecznie!
OdpowiedzUsuńJa mszyc się nie boje, ostry strumień wody ze spryskiwacza i lecą na glebę. A tam jest tyle drapieżników, że nikomu nie życzę stać się Calineczką ;)
OdpowiedzUsuń