Gdzie spojrzę tam kwitną hortensje. Jadę do stajni a po drodze mijam szpaler drzewkowatej 'Annabelle'. Czytam posty i wątki w sieci a tam ukwiecone pędy bukietowych. A u mnie - pomimo, że ogród słoneczny i zaciszny kwiaty wciąż ściśnięte w pąkach.
Za tydzień długie wakacje i wędrówki po ogrodniczej mekce a ja obawiam się iż moje hortensje nie czekając na mnie wybuchną białym kwieciem. Więc pomijając uroczyste rozpoczęcie sezonu już teraz chcę zachować w pamięci wygląd moich krzewów. Szczególnie upodobałam sobie te z gatunku paniculata, gdyż są wybitnie odporne na mrozy i bezśnieżne wietrzne zimy dzięki czemu niezawodnie kwitną pokaźnymi kwiatostanami zdobiąc również zimowy cichy ogród.
Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje karłowata Hydrangea paniculata 'Ilvobo' popularnie zwana BOBO. A pomyśleć, że kupiłam ją w zeszłym roku z myślą o rozłożystym krzewie wieńczącym samiusieńki koniec ogrodu. Już w szkółce przypadły mi do gustu zgrabne dość małe, ale mocne kwiatostany z różowiejącymi kwiatuszkami. Ten krzew pomimo że rośnie w dużym cieniu - najbliższy jest zakwitnięcia. Według wskazówek hodowców wiosną przycięłam pędy zostawiając dosłownie trzy oczka od rozwidlenia, dzięki czemu zachowała siedzący pokrój. Rośnie w sadzie pod wiśnią i tam wpasowała się niewielkim gabarytem. Gdy po zebraniu owoców drzewo zostanie odmłodzone cięciem - krzew odsłoni się wieńcząc skraj rabaty.
Odmiana 'Limelight' rośnie w samym środku słonecznej rabaty a mimo to żaden z pąków jeszcze nie otwarty. Od wiosny tyły krzewu przygniatała wybujała tojeść orzęsiona 'Firecracker' lecz po ulewnych deszczach odchyliła się ku otwartemu brzegowi rabaty odsłaniając hortensję. Ta powstałą lukę natychmiast wykorzystała rozluźniając strzeliste pędy. Tymczasowy brak rozwiniętych kwiatów może oznaczać przedłużenie kwitnięcia ku jesieni, co wcale nie będzie takie złe. Dzięki temu w jesiennym czerwono złotym ogrodzie będzie akcentem limonkowej bieli.
Najstarszym krzewem w moim ogrodzie jest odmiana 'White Lady', która od 2007 roku góruje nad Białą rabatą. Gdy przekwitną drobne kwiatuszki żurawki krwistej 'Alba' a irys 'Moon Silk' stanie się jedynie kępą szablastych liści - strzelista hortensja rozbłyśnie urodą. Tej wiosny przypuszczałam iż popełniłam błąd przy zeszłorocznym cięciu, bowiem długie i mocne pędy przycięłam zbyt wysoko od ziemi. W ten sposób środek ciężkości krzewu poszedł ponad metr w górę. Było już za późno na kolejne korygujące cięcie, czym mogłam pozbawić się kwiatów. Jednak gapiostwo wyszło na dobre i ostatecznie zadowolona jestem z drzewkowatego kształtu.
Wszystkie moje krzewy hortensjowe sadziłam z myślą o wykorzystaniu kwiatostanów do suchych bukietów. Jednak nigdy nie mogłam zdecydować się czy kwiaty zabrać do domu czy pozostawić do ozdoby zimowego ogrodu. Dlatego też w wolnych miejscach będę dosadzać kolejne odmiany, aby ogławiane wystarczały do obu miejsc.
U mnie jeszcze też żadna nie kwitnie, pączki jeszcze malutkie są. Najszybciej zakwitnie H.'Annabelle', bukietowe gdzieś za dwa tygodnie albo i dłużej bo się już zimno zrobiło.
OdpowiedzUsuńTy jak wrócisz z wojaży to się jeszcze zdążysz nimi nacieszyć :)
Pozdrawiam.
Więc na to wychodzi, że trzy tygodnie i wracam do świeżo otwartych kwiatów. U mnie też chłodniej ... :)
OdpowiedzUsuńJeśli pogoda będzie taka jak do tej pory, to z pewnością załapiesz się na kwiaty, choć trzy tygodnie to dużo.
OdpowiedzUsuńU mnie kwitnie na całego Annabelle, Phanton, Limonka i Vanille Fraise też powoli zaczynają... no i moje maleństwa z patyczków też kwitną :)
Och, do Pfantoma też wzdycham i robię maślane oczy ;)
UsuńJak ja lubię czytać takie posty :) Ciekawe odmiany masz. Na kwitnienie Anabelki załapiesz się po powrocie. Ona przecież tak szybko nie przekwita.
OdpowiedzUsuńDrzewkowatą 'Anabelle' muszę dopiero posadzić. Zamierzam dać przed dom gdzie w tej chwili rośnie przewracająca się jodła. Ale najpierw muszę przeprowadzić delikatną operację pozbycia się ogromnego drzewa zagrażającego liniom elektrycznym.
UsuńAleż Ty masz Miłeczko dobrze ,że Ci tak pięknie rosną. U mnie tylko w donicach wystawiane wiosną a zimą do garażu wędrują. Nie potrafię zrezygnować z hortensji mimo ,że one nie kochają mnie wcale. Masz takie piękne odmiany . Mam nadzieję,że Ci nie urzeknę i nadal będą wielką ozdobą Twojego ogrodu. Ciągle jestem pod wrażeniem znajomości tych wszystkich nazw. Faktycznie jest to dylemat czy zabrać do domowych bukietów czy zostawić ku ozdobie ogrodu. Doskonale rozumie.
OdpowiedzUsuńSwego czasu też męczyłam (i one ze mną) ogrodowe, wciąż z porażką. Dlatego zamieniłam na bezproblemowe bukietowe wielkoludy - Tobie też radzę zmienić gatunek ;)
UsuńA zapeszyć się nie dadzą, za każdym razem zrzucam z nich czary ;)
A u mnie ... no cóż, ogrodowe nie będą kwitły prawie wcale, może jeden pączek na 6 odmian, KYUSHIU powolutku przekwita, a Pink Diamond dopiero zawiązuje pączusie.
OdpowiedzUsuńA właśnie, mam jeszcze odmianę 'Pink Diamond', ale że rośnie przed domem na suchym placyku to nie rozwinęła godnych rozmiarów.
UsuńBarashko, grzeszysz psiocząc na hortensyjki, w przyrodzie musi być podział na cuda w ogrodach - ja nie mam tak pięknych irysów i żyję :)
Lovely you did invite me into your garden. Lovely blog you have Milka.
OdpowiedzUsuńHave a nice evening
Thank you marijke and welcome again !
UsuńUwielbiam biały, hortensje choć niebiesko filetowe i lato. Wszakże jestem zodiakalna panną. Masz blogowe imię takie same jak mój obecny kot. W związku z tym miło mi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niebiesko fioletowe kwiaty hortensji pięknie przebarwiają się w intensywne kolory. Poprzedniej zimy właśnie z takich kwiatów miałam suchy bukiet ;)
UsuńJa ogławiam jesienią, no ale to wypływa z mojego "nie zdążę" i dla tego jesienią robię co mogę, żeby wiosną się nie stresować.
OdpowiedzUsuńKiedyś zostawiłam i hortensje, i rozchodniki, i wcale mnie nie zachwycały ani jesienią, ani zimą.
Ja też staram się dużo zrobić jesienią, ale niektóre nasienniki zostawiam dla ptaków. Kłopot mam potem z licznymi siewkami ;)
OdpowiedzUsuńten blog ma cos w sobie
OdpowiedzUsuń