Wieczór to pora magiczna. Kolory na rabatach przygasają i nie rozpraszają już krzykliwymi barwami dając oczom wytchnąć. Orzeźwiający chłód zaprasza na nostalgiczny spacer, któremu na horyzoncie towarzyszy zachodzące słońce. Bogata woń kwiatów leniwie rozchodzi się po uśpionym ogrodzie.
Pod względem zapachu niedościgniony jest wiciokrzew pomorski (Lonicera periclymenum) spiralnie owijający się na prętach ogrodzenia. Na długich bordowo zabarwionych pędach zawisłych nad rabatą zakwita oryginalnymi kwiatostanami zebranymi na szczycie w niby pęczki. Ciepłe i słoneczne lato rozbudziło dotychczasowy gąszcz zielonych liści.
Kwiaty rozchodzące się z jednego punktu na zewnątrz tworzą jakby koronę. Nawet na młodej sadzonce, tutaj około dwuletniej - kwiatów jest bardzo dużo. A pachną - bez dwóch zdań - bosko !
Dotychczas rósł na samym końcu posesji na szpecącej zardzewiałej siatce, którą sąsiedzi zamierzali zlikwidować zastępując murkiem. Czym prędzej pobrałam kilka samodzielnie ukorzenionych pędów w podłożu. Zamiar zmiany ogrodzenia tylko przyśpieszył rozmnożenie krzewu, ponieważ od dłuższego czasu nosiłam się z myślą przeniesienia go bliżej okien domu.
Oba miejsca są idealne. Próchnicza głęboko urodzajna gleba liściowa długo trzyma wilgoć w korzeniach a nagrzane i zaciszne stanowisko sprzyja ilości kwiatów. Część kwiatostanów już otworzona rozsiewa wokół słodką woń, ale następne krótkie pędy uzbrojone w pączki tylko czekają na sygnał od słońca.
Oprócz oryginalnych w kształcie kwiatów wiciokrzew zdobi ogród czerwono wiśniowymi jagodami. Nie jest ich dużo, ponieważ zapylaczami są rzadko występujące ćmy z gatunku zawisaków choć można je spotkać w całej Polsce. Nasiona w szklistej otoczce mają zdolność kiełkowania, ale siewki występują w nieznacznej ilości co jest kolejną zaletą wiciokrzewu.
Wygląda naprawdę ciekawie, a jeżeli tak mocno pachnie to chyba wart jest posadzenia w ogrodzie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Koniecznie posadź jeśli jeszcze nie masz !
UsuńZakochasz się w tym zapachu ;)
Ja maiłam złe doświadczenie z wiciokrzewem...zawsze miał mnóstwo mszyc i zraził mnie tym do siebie.
OdpowiedzUsuńAle z przyjemnością oglądam u Ciebie :)
Wiciokrzew wiciokrzewowi nie równy w ilości obsiadłych mszyc. Jesteś pewna, że to był pomorski, a nie powiedzmy wiciokrzew Browna którego właśnie za mszyce wydaliłam z ogrodu ?
UsuńZapach wiciokrzewu jest po prostu boski i bosko powalający moje nozdrza :) Patrząc tylko na Twoje fotki już czuję ten zniewalający aromat :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrawda ... święta prawda.
UsuńA zauważyłaś, że on pachnie "z powietrza" a bezpośrednio przy kwiatach jakby mniej ?
To prawda. zapach jest oszałamiający.
OdpowiedzUsuńPnącze "niezbędne" przy tworzeniu niebanalnego kącika kawiarnianego w każdym ogrodzie ;)
UsuńNigdy jeszcze nie wąchałam wiciokrzewu. Więc jak on pachnie ... ? Na wiosnę miałam kupic' jedną z odmian, ale nie mogłam się zdecydowac' i zastałam o niczym ... Kusisz pięknymi opisami ...
OdpowiedzUsuńZapach mocą zbliżony do maciejki, ale mam wrażenie że więcej orzeźwiający, jakby więcej limonki w kompozycji ;)
OdpowiedzUsuńDobrze,że nie zachowałaś jednak umiarkowania i wyważenia, bo napisałaś bardzo ładnie o wiciokrzewie, znam ten zapach, bo mam go w ogrodzie i jest dokładnie tak, jak napisałaś.
OdpowiedzUsuńPatrząc na oryginalne kwiaty i racząc się ich cudownym zapachem nie sposób zachować wstrzemięźliwość w słowach.
Usuńhoney- suckle... i taki jest ten zapach, słodki i ssący;-) mój nigdy nie ma mszyc, ten właśnie gatunek, w przeciwieństwie do wszystkich innych. No i jest rodzimy, to jego kolejna zaleta, w moich oczach przynajmniej;-)
OdpowiedzUsuńTen w gorącym słońcu mszyc miał sporadycznie - tyle że nie było co pryskać. Więcej "przykleiło" się temu w lekkim cieniu. Choć też nie mam co psioczyć, ten rok (przynajmniej u nie) był pod znakiem czarnych.
OdpowiedzUsuń