piątek, 3 sierpnia 2012

Rozmowa z przygodnym kotem.

Dziś znów korzystając z bezdeszczowego popołudnia wybrałam się na poszukiwanie ciekawych ogródków przed_domowych. Idąc Gibson's Hill w dół stwierdziłam iż mają przyjemny cienisty i wilgotny klimat dzięki wysokim gęstym drzewom. Roślinność ogródków była jakby mężniejsza względem mojej wypalonej słońcem i suchej ulicy. Szczególnie jeden przypadł mi do gustu za kompozycję delikatnych różyków dodatkowo rozświetlonych biało-obrzeżonym bluszczem.



Kontemplując różnorakie plany nasadzeń w pewnym momencie spojrzałam bliżej mnie na podjazd. Przycupnął tam rudy kot i przyglądał mi się z zaciekawieniem. Zupełnie się mnie nie bał - obcej osoby.



Uznałam więc że angielskim zwyczajem powinnam grzecznościowo zagadnąć choćby o pogodzie. Zaszczebiotałam do kota, zakiciałam i rude stworzonko uznało iż powinien odwzajemnić przyjazne zamiary rozmówcy. Wstał, rozciągnął łapki i wyprężył grzbiet, po czym lekkim zygzakiem podszedł z ogonem w kształcie pytajnika.



Chwilę porozmawialiśmy o wszystkim i niczym, dał się nawet pogłaskać po grzbiecie. Pokręcił się w kółko wokół moich nóg i słupa rozświetlającego w nocy mrok. Rozejrzał się na boki, w górę i w dół ulicy, spojrzał w niebo na przepływające leniwie chmury. Pomrukami przytaknął na kilka moich spostrzeżeń.



W końcu uznał, że wszelkie grzecznościowe tematy wyczerpaliśmy i nie ma co po próżnicy strzępić języka. Odchodząc spojrzał się jeszcze raz na mnie, po czym - zajął swoje miejsce na podjeździe. Audiencja zakończona.




Rada z nowej znajomości poszłam dalej w dół ulicy aż do rozległego parku z gładko wystrzyżoną trawą, gdzie jak informowały plansze odbywały się miejskie spacery z psami. Chwilę tam zabawiłam robiąc zdjęcia okazałym krzewom laurowym zwyczaj widzianych w papierowych torebkach w postaci suchych liści używanych do wzmocnienia smaku potraw mięsnych.
Wracając ponownie mijałam podjazd z rudym kotem, lecz idąc od dołu za ogrodzeniem zobaczyłam znacznie więcej kotów usadowionych na podwórzu. Widocznie czekały aż ich państwo wrócą z pracy i wreszcie zajmą się wynudzonymi kotami. Jeden z nich, mój rozmówca - najwidoczniej z niecierpliwości wręcz wyszedł na podjazd.

11 komentarzy:

  1. Ymmm ... prawdziwy angielski gentleman !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny i dostojny ten kocurek ( bo na takiego mi wygląda ) a tak poważnie to bardzo pięknie to wszystko tam nasadzone, aż trudno oderwać wzrok :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie widać różnicę między ogródkami idąc ulicą. Ten był najbardziej zarośnięty i dlatego przystanęłam. Rudy kot "wyrósł" na podjeździe niespodziewanie ;)

      Usuń
  3. zupełnie jak mój Puszkin. I tak samo rozmowny i towarzyski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy szłam w drugą stronę już do mnie nie podszedł, nie był mn zainteresowany.

      Usuń
  4. Cóż mogę dodać, Śliczny kotek

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo koty ogólnie są fajne, choć inne od psów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny ogród. A kolory kwiatów bardzo mi się podobają. Kot wygrywa wszystko :D Też lubię ze swoim pogadać w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podobają mi się te kwiatki, które widać w tle, jak one się nazywają? Jestem w trakcie urządzania ogrodu i szukam wszędzie możliwych pomysłów i inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niektóre koty mogą niszczyć kwiaty i inne uprawy, trzeba uważać i obserwować czy nie kręcą się w ogrodzie. Szczególnie jeśli to nie są nasze koty tylko sąsiada czy bezpańskie. A na pewno nie warto karmić ich w ogródku, wtedy będą chciały zostać na dłużej.

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)