Dziś znów korzystając z bezdeszczowego popołudnia wybrałam się na poszukiwanie ciekawych ogródków przed_domowych. Idąc Gibson's Hill w dół stwierdziłam iż mają przyjemny cienisty i wilgotny klimat dzięki wysokim gęstym drzewom. Roślinność ogródków była jakby mężniejsza względem mojej wypalonej słońcem i suchej ulicy. Szczególnie jeden przypadł mi do gustu za kompozycję delikatnych różyków dodatkowo rozświetlonych biało-obrzeżonym bluszczem.
Kontemplując różnorakie plany nasadzeń w pewnym momencie spojrzałam bliżej mnie na podjazd. Przycupnął tam rudy kot i przyglądał mi się z zaciekawieniem. Zupełnie się mnie nie bał - obcej osoby.
Uznałam więc że angielskim zwyczajem powinnam grzecznościowo zagadnąć choćby o pogodzie. Zaszczebiotałam do kota, zakiciałam i rude stworzonko uznało iż powinien odwzajemnić przyjazne zamiary rozmówcy. Wstał, rozciągnął łapki i wyprężył grzbiet, po czym lekkim zygzakiem podszedł z ogonem w kształcie pytajnika.
Chwilę porozmawialiśmy o wszystkim i niczym, dał się nawet pogłaskać po grzbiecie. Pokręcił się w kółko wokół moich nóg i słupa rozświetlającego w nocy mrok. Rozejrzał się na boki, w górę i w dół ulicy, spojrzał w niebo na przepływające leniwie chmury. Pomrukami przytaknął na kilka moich spostrzeżeń.
W końcu uznał, że wszelkie grzecznościowe tematy wyczerpaliśmy i nie ma co po próżnicy strzępić języka. Odchodząc spojrzał się jeszcze raz na mnie, po czym - zajął swoje miejsce na podjeździe. Audiencja zakończona.
Rada z nowej znajomości poszłam dalej w dół ulicy aż do rozległego parku z gładko wystrzyżoną trawą, gdzie jak informowały plansze odbywały się miejskie spacery z psami. Chwilę tam zabawiłam robiąc zdjęcia okazałym krzewom laurowym zwyczaj widzianych w papierowych torebkach w postaci suchych liści używanych do wzmocnienia smaku potraw mięsnych.
Wracając ponownie mijałam podjazd z rudym kotem, lecz idąc od dołu za ogrodzeniem zobaczyłam znacznie więcej kotów usadowionych na podwórzu. Widocznie czekały aż ich państwo wrócą z pracy i wreszcie zajmą się wynudzonymi kotami. Jeden z nich, mój rozmówca - najwidoczniej z niecierpliwości wręcz wyszedł na podjazd.
Ymmm ... prawdziwy angielski gentleman !!!
OdpowiedzUsuńTak, uprzejmość w każdym pazurku :)
Usuńpiękny i dostojny ten kocurek ( bo na takiego mi wygląda ) a tak poważnie to bardzo pięknie to wszystko tam nasadzone, aż trudno oderwać wzrok :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie widać różnicę między ogródkami idąc ulicą. Ten był najbardziej zarośnięty i dlatego przystanęłam. Rudy kot "wyrósł" na podjeździe niespodziewanie ;)
Usuńzupełnie jak mój Puszkin. I tak samo rozmowny i towarzyski!
OdpowiedzUsuńGdy szłam w drugą stronę już do mnie nie podszedł, nie był mn zainteresowany.
UsuńCóż mogę dodać, Śliczny kotek
OdpowiedzUsuńBo koty ogólnie są fajne, choć inne od psów.
OdpowiedzUsuńŚliczny ogród. A kolory kwiatów bardzo mi się podobają. Kot wygrywa wszystko :D Też lubię ze swoim pogadać w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się te kwiatki, które widać w tle, jak one się nazywają? Jestem w trakcie urządzania ogrodu i szukam wszędzie możliwych pomysłów i inspiracji :)
OdpowiedzUsuńNiektóre koty mogą niszczyć kwiaty i inne uprawy, trzeba uważać i obserwować czy nie kręcą się w ogrodzie. Szczególnie jeśli to nie są nasze koty tylko sąsiada czy bezpańskie. A na pewno nie warto karmić ich w ogródku, wtedy będą chciały zostać na dłużej.
OdpowiedzUsuń