poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Nowe dwa koty.

Od zeszłego sezonu moje domostwo wzbogaciło się o dwa nowe koty.

Najpierw przybył Kotunio - upalnym latem. Licytowaliśmy się między sobą na najlepsze imię, ale ponieważ kot jest niezwykłą przylepką zawsze skorą do miziania i przytulania - słodkie imię pasuje najlepiej. Kotunio jest z miasta i ma miastowe zwyczaje - południowa drzemka na wygodnym pańskim łóżku w domowych pieleszach, posiłkowanie z czystej miseczki, stąpanie arystokratyczne i ogólna dbałość o konwenanse.



Oczywiście lubi skautować skoro świt kiedy tylko ptaki zaczną trele. Harce i gonitwy na trawniku, skoki po drzewach. We wczesnym kocięstwie bez przerwy skakał po drzewach zaczepiając pazurkiem o rękaw. W tym czasie wyglądał jak połączenie nietoperza z małpą :)



Kotunio to takie stworzonko "przyłóż do rany". Gdy ktoś do niego zagada słodko - kot natychmiast przewraca się na bok albo robi maślane oczęta. Z kocich zadań wywiązuje się nieźle: umie wywęszyć świeżą norkę, potrafi też z różnym skutkiem naprzykrzać się jej mieszkańcowi łapę wciskając po łokieć i gmerając zaciekle.


Jednak najbardziej zadowolona jestem z Tosi, to moja Misia Ogrodnisia. Kotka przyszła sama, po niedługim czasie za Kotuniem i zamieszkała wysoką pryzmę składowanego drewna na rozpałkę. Długo nie chciała przemóc się i zejść do ludzi, była malutka i drobniutka. Zresztą - taka pozostała - króciutka i kompaktowa.


Jednak niech Was nie zmyli jej drobna postura i duże pomarańczowe oczka. To jest kot pracujący ! Nie wzgardzi konikiem polnym, motylem czy myszką. Wszelkie nowości w ogrodzie muszą pozyskać jej aprobatę włącznie z poznawczym obwąchaniem. Nad ciepłe posłanie przekłada suche trawy w kompoście lub nagrzany kąt na tle budynku gospodarczego.



Zna wszystkie tajemne miejsca i kryjówki w obejściu. Potrafi nagle zmaterializować się przy moich nogach i towarzyszyć mi w pracach ogrodowych. Tosia ma bardzo dużo wspólnych cech i zachowań podobnych do Helmuta vel Mutka , który niegdyś zaszczycił mnie swą obecnością i przyjaźnią. Podejrzewam nawet, że Mutek z "krainy wiecznych łowów" dał Tosi cynk o zwolnionym etacie w moim ogrodzie.

15 komentarzy:

  1. Pięknie, poprawiłam sobie humor tym postem, uwielbiam koty, pięknie je sfotografowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uznanie. Trudno koty fotografować bo są ruchliwe. A jak sobie gdzieś kucnę i przymierzę się do pstryknięcia to zaraz się do mnie schodzą zobaczyć czemu się przed nimi chowam ;)

      Usuń
  2. ...fajny wpis. Coraz bardziej podobają mi się czarne koty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim domu zakorzeniło się powiedzenie iż "sama nazwa wskazuje, że KOT - powinien być czarny". Poza tym - do mnie schodzą się tylko czarne koty ... sama nie wiem czemu ?

      Usuń
  3. Słodziaki, ja lubię jak koty są takimi zaangażowanymi towarzyszami człowieka. taki był nasz ukochany Filipek, a obecna Czarna Banda woli leniuchowanie...
    Pozdrawiamy i miziamy,
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim domu obecnie przebywają cztery koty. Dwa młodziaki i dwa stare ( w tym Hogatka 20-sto letnia). Każde jest inne i wymaga indywidualnego podejścia.
      Ty masz Czarną Bandę, a ja dwa młode nazywam dresiarzami. Chodzą w czarnych dresach i na spółkę łobuzują ... dresiarze zadymiarze ;)

      Usuń
  4. Bardzo miło się czytało o kocich posłańcach, są przeurocze:d Pozdrawiam i zyczę miłego dnia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś Tosia zastała mnie przy paczce kompostowej jak sadzonkowałam rośliny w ziemię kompostową. Podbijała mi łokieć łebkiem z cichym pomiaukiwaniem, aż musiałam oderwać sięod roboty i pogłaskać na przywitanie. Kultura w każdym pazurku :)

      Usuń
  5. Prawdziwe kocie Państwo, he, he. Pięknoty i tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No po prostu nie wyobrażam sobie ogrodu bez kota. Ogród bez kota to nie ogród, prawda ?!

      Usuń
  6. Fajne czarnuchy sierściuchy :) - w moim ogrodzie też bywają, sąsiedzkie, ale niezbyt wychowane, bo przychodzą tylko załatwić swoje potrzeby.. fuj.. :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem coś o tym, mam nową rabatę na końcu ogrodu. Sypka ziemia, którą młode rośliny jeszcze nie zagaiły. Ile się muszę nawyrównywać dołków i górek, ile muszę naodkopywać zasypanych roślinek to niewyobrażenie ... wrrrr ! Kotony jedne !

      Usuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)