poniedziałek, 1 listopada 2010

Babcia ogrodniczka.

Czasem tak sobie myślę: skąd u mnie ten pociąg do zielnego ?

Wychowałam się na blokowisku, bliskiej rodziny na wsi nie miałam, aby wakacje u mnich spędzać. Rodzice posyłali mnie na obozy żeglarskie gdzie podpatrywałam dziką przyrodę "z pierwszej ręki", ale wtedy już byłam duża na tyle aby umieć o siebie "zadbać".

Archiwum rodzinne.
Archiwum rodzinne.

Myślę że podwaliny ogrodnictwa zaszczepiła mi Babcia Otola z domu Róg. Mieszkała w małej dzielnicy ciasnych podwórek ale nie wyobrażała sobie aby nie mieć kwiatów. Przed dwuizbowym domem, na skrawku ziemi wielkości chusteczki do nosa hodowała krzewy róż. Róże te były słynne na całej ulicy i pewnie dzielnicy też. Spacerujący przechodnie często zatrzymywali się przy płocie oglądając kwiaty, pokazując sobie palcami ciekawsze kolory, często zadawali Babci pytania co robić aby ich krzewy były zdrowe i tak pięknie kwitły.


Archiwum rodzinne.
Nam dzieciom, oczywiście nie było wolno wchodzić za drewniany płot aby biegać po ścieżkach na szerokość stopy, ale pamiętam jak kiedyś kucałam za kępą wysokich margerytek przyglądając się pracowitym owadom siadającym na żółtych środkach. Pamiętam jak Tato z któregoś pobytu w Niemczech przywiózł cebulki niskich szafirków, które zostały posadzone w głębi ogródka, przy piwnicznym okienku. Gdy wiosną zakwitły, wszyscy się nimi zachwycali, bowiem takich nigdy wcześniej nie widzieliśmy !
A dostać na urodziny bukiet z Babcinych róż było niebywałym wyróżnieniem, ów sam bukiet był prezentem dla jubilata.

Archiwum rodzinne.
Gdy Babcia została wdową, zamieszkała z nami w dużym domu z dużym ogrodem. Nie miała już siły aby prowadzić samodzielne rozarium, ale często służyła radą co robić aby ogród dostarczał wytchnienia i radości ogrodnikowi. Siadała wtedy na linii widokowej i cieszyła oczy nastrojem rozłożystego bujnego ogrodu.

Archiwum rodzinne.
Zazwyczaj co roku, pierwszego listopada dostawała kupowane na straganie gotowe wiązanki tworzone przez anonimowych sprzedawców. Tym razem, ku pamięci bratniej duszy dostała bukiet z naszego wspólnego "ogródka". Wybrałam pędy mahonii o podbarwionych czerwienią liściach, kilka dryopteris erythrosora i cyrtomium fortunei, suche kwiatostany hortensji, zatrwianu i tawułek, żółte liście millium effusum 'Aureum', puchate kłosy pennisetum alopecuroides, sztywne klapowate epimedium ...

4 komentarze:

  1. Bardzo oryginalny bukiet, z iskrą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też szalenie się spodobał, nie przypuszczałam iż wyjdzie taki kolorowy a przez to pogodny !

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja podziwiam tę małą damę z bukietem róż :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze lubiłam pozować i przebierać się. Tak też mi zostało ;)

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)