wtorek, 30 listopada 2010

Oczekiwania.

Zimy dopiero początek a mnie już ssie głóg ogrodu.

Nie mogę doczekać się pastorałów Polystichum setiferum 'Proliferum', upszczonych białymi mechatymi kulkami zwiniętych listków. Nie napasłam oczy wiosną, ponieważ dostałam już podrośniętą sadzonkę wykopaną z innego ogrodu.








Ps.: Niedźwiedzie to mają dobrze, rypsną się w gawrze aby przeczekać do końca Białego ;)

poniedziałek, 29 listopada 2010

Dziś przybyła Zima.

W ciągu niespełna dwóch dni nastała sroga i śnieżna zima. Przyszła właściwie znienacka nie zapowiadając się mrozami. Z temperatur plusowych słupek rtęci spadł do zera i niżej. Zima sypnęła śniegiem i orzekła iż ona będzie królować. I dobrze, nastał czas gdy oczy ogrodnika mogą odpocząć od kolorów kwiatów i faktur liści.

Pojedyncze pędy zaschniętych bylin wyznaczają położenie rabat:




Jedna z większych nowych paproci której jeden liść nie poddał się śniegowi, to prawdopodobnie Dryopteris cycadina


W ogrodzie nastała cisza, o ile nie liczyć szemrania leniwie opadającego śniegu:




 Zaczęło się wielkie odśnieżanie podjazdu i przydrożne krzewy i krzewinki toną w dosypywanym "po zęby"  śniegu:



Jedynie Fridka nie zdążyła przed śniegiem pochować wszystkich swoich aportów i teraz nie może się ich doliczyć :





wtorek, 23 listopada 2010

Kilka wcieleń.

Heucherella 'Stoplight' jest jak kameleon - o każdej porze roku przybiera niezwykłe kolory. Znana jest z kontrastowego zestawienia, postrzępiony w kształcie liść ma barwę ostro żółtą, środkiem natomiast nerwy wybarwione na czerwony brąz. Oba kolory są nasycone i jaskrawe.



Aby jednak świecić jaskrawością latem, wczesną wiosną budzi się spomiędzy brunatnych, zszarzałych zimą liści. Już pierwsze mają cechy kontrastu kolorów, choć żółty kolor przeplatany jest zielenią a odcień nerwów nie do końca wybarwiony.





Kolejnej jesieni znów nad żółtym dominuje głęboka czerwień wymalowana przez pierwsze przymrozki.




 Przyprószona szadzią - to też kolejne wcielenie:


poniedziałek, 15 listopada 2010

Nerecznica Siebolda.

Tej paproci się obawiałam. Zazwyczaj myślimy że to zwiewne, wysokie rośliny, o pierzastych liściach. Tymczasem ta nerecznica jest inna od paproci ze swego rodzaju - tak ewenement. Jej liście są szerokie, skórzaste i rozczapierzone jak stopy koguta. Również szaro zieloną barwą nie pasuje do innych, jednak jest wyzwaniem i jeśli ktoś chce iść o stopień wyżej w paprociach - połasi się na tego odmieńca.

W chwili zakupu z doniczki sterczały dwa dość duże zeszłoroczne liście, dające złudzenie o wielkości sadzonki. Nic mylnego. Wysadzona do gruntu długo nie dawała znaku życia. Gdzieś na początku kwietnia z uśpionych, jakby zaschniętych pąków wyskoczył jeden maleńki listek.


Pod koniec owego miesiąca pojawił się drugi i ... paproć znów przysnęła.


Pomyślałam sobie - do sprinterów nie należysz !
I dałam sobie spokój z obserwacją, niech sobie radzi sama bez mych czułych i ponaglających spojrzeń.
W tym czasie kępy starych host nabrały szczytowych wielkości zasłaniając podwyższenie pod ogrodzeniem, gdzie zawzięta nerecznica trwała przy swoim. Zostawiona sama sobie, podrosła w optymalnym dla siebie tempie. Dopiero wczesną jesienią, gdy pierwsze przymrozki zwarzyły kilka liści host, usuwając je zajrzałam do nerecznicy.



Wypuściła następne liście bardziej przypominające dorosły egzemplarz, lecz jeszcze daleko jej do okazałości. Pocieszające jest jednak to, iż sezon kończy z większą ilością niż gdy przybyła ze szkółki ;)

Wielce obiecująca ...

Brunnera macrophylla 'Diane's Gold' to zdobycz tego sezonu. Jestem bardzo ciekawa jak będzie zachowywać się w gruncie. Czy aby nie będzie zbyt krzykliwa w masie żółtych dużych liści, jak na tym tle będą kontrastowały niebieskie drobne kwiaty. No i pytanie zasadnicze - czy aby nie będą się przypalać. Wszak żółty liść narażony jest na "niszczące" działanie promieni słonecznych. Zapobiegawczo dałam w półcieniste miejsce, w otoczeniu błękitnej, matowej hosty i rozrośniętej niskiej runianki w odmianie 'Variegata'.

Jak na razie nie mam żadnych zastrzeżeń. Każdy kolejny, wyrastający liść jest większy, nie widzę również żadnych skaz na blaszce. Łagodnie stonowała dotychczasowy, silnie cytrynowy kolor upodobniając się do jesiennych liści na ściółce. No no, bardzo intrygująca ...




niedziela, 14 listopada 2010

Tiarella z jesienną patyną.

Trafnie nazwano tiarellę 'Tiger Stripe', bowiem w rysunku z rozproszonych kropek można się doszukiwać nieco drapieżnej maści tygrysa. Duże, sercowate liście szczelnie okrywają kępkę niczym łuski rybę. Wzór jest coraz mocniejszy wraz z kolejnymi wyrastającymi w ciągu sezonu liśćmi. Późnym latem wszystkie wgłębione w blaszkę nerwy zaznaczone są brunatnym kolorem.




Jesienne słoty i różnice temperatur między ciepłym dniem a mroźną nocą zmieniają barwę liści. Zewnętrzne, wystawione na działanie czynników atmosferycznych nabierają cieplejszych tonacji. Niektóre różowe, inne brzoskwiniowe, rozjaśnione podświetlonym zachodzącym słońcem nabierają bajkowych, nierzeczywistych barw. Dotychczas brunatny wzór zmierza ku fioletowemu i bordowemu odcieniu.




sobota, 13 listopada 2010

I znów będzie kwitnąć ...

Hacquetia epipactis to wdzięczna wiosenna roślinka. Kwiatuszki to nic innego jak otoczone liśćmi zebrane w główkowate baldaszki, rezolutnie wyciągnięte w stronę marcowego słonka. Rosną w gęstej kępce, rozstawione i wygięte na zewnątrz na brązowawych pędach. Bylinka z roku na rok, po każdym kwitnieniu wydaje dużo nasion rozsypując wokół matecznej rośliny.




Wraz z końcem kwitnienia powoli pojawią się liście, które w ciągu sezonu podwójnie przewyższą niegdysiejsze wiosenne kwiaty. Cieszynianka dobrze radzi sobie w gęstwinie poszycia hostowej rabaty, na której kiełkuje któreś z kolei pokolenie dawno zakupionej pierwszej kępki. Stosunkowo duże liście nawet w cieniu asymilują wystarczającą ilość życiodajnej energii aby z roku na rok kwitnąć i wysiewać kolejne nasiona.



Stary kot - Mutek.

Mutek to poczciwa starowina.
Kiedyś pierwszy zabijaka w dzielnicy, czego dowodem są postrzępione brzegi uszu. Postrach okolicznych włóczykijów, na które paraliżująco działał już sam wygląd pokaźnego kota. Niestraszne mu były ulewy i burze w czasie nieprzespanych nocy gdzieś pod liściem w ogrodzie. Przed żadnymi wronami, srokami czy sójkami  złowrogimi nie cofnął się, na drzewo wlazł i zrobił co miał w zamiarze.

Do czasu, aż kotu przyszła 12 jesień. Munio spowolnił bieg intensywnego życia. Częściej bywa w domu, wysypia się w ciszy ciepłego schronienia, woli jedzenie z miseczki niż wyciągać pazurkiem myszy zza kompostownika. Częściej też popada w zadumę przysiadłszy ogon.



Jego władczy, rzymski profil jest dumny, jak dumnie przechodzi swój wiek godziwy. Prawdziwy Imperator ogrodu ;)


środa, 10 listopada 2010

Epimedium pinnatum ssp. colchicum.

Spośród kilku epimedii w moim ogrodzie to udało mi się najlepiej. Być może półcieniste miejsce, dobra kompostowa ziemia oraz opadłe liście derenia białego odpowiednio wpływają na wygląd zimozielonej byliny. Również wysokość pędów i masa sztywnych, zdrowo wyglądających liści przypadła mi do gustu.

Najpierw w maju pokazują się żółte kwiaty, wprawdzie dość krótko ale są tak duże i liczne że przyciągają wzrok przechodnia. Wyrastają wraz z niewielką ilością pędów z żywo zielonymi liśćmi o delikatnej brunatnej obwódce.



Liczne cienkie, nieco pokładające się pędy szybko wypełniają przeznaczoną przestrzeń. W momencie gdy ogród kipi kolorami kwiatów, fakturami listowia, wysokościami bylin - epimedium jakby ginie w natłoku wrażeń. Staje się bezimienną plamą na tle której dobrze wypadają inne rośliny.



Gdzieś z końcem lata, gdy słońce zaczyna penetrować odkrytą ściółkę, bylina łapie blask powierzchnią liści. Ciekawie podświetlone od spodu nabierają temperamentu. Ogród powoli cichnie, cienie stają się coraz dłuższe, natłok bylin na rabatach zmienia się do luźnego. Dla epimedium zaczyna się dobry czas.



Jesienią, gdy ogród zmienia barwy na cieplejsze epimedium również przybiera brązów. Sztywne, mocne liście opierają się pierwszym przymrozkom. Bylina jeszcze długo będzie zdobić rabatę, nawet gdy pojedyncze płatki śniegu zaścielą jej powierzchnię. Kolejnej wiosny nieliczne liście przetrwają aby osłaniać zawiązujące się w glebie mechate pąki kwiatowe.