środa, 1 sierpnia 2012

Wakacjuję.

Trzy tygodnie wakacji spędzam w mieście. Fatalna sprawa, lecz biorąc pod uwagę miasto w którym się znajduję - niektórzy byliby wręcz zachwyceni. Z braku towarzystwa, gdyż Lubemu nie udzielono urlopu oddaję się czynnemu lenistwu utrwalania okolicy na zdjęciach. Dni spędzam na spacerach, udając się na zmianę w cztery kierunki świata, raz w górę raz w dół zacisznej dzielnicy przedmieść Londynu.


Jak do tej pory nie odwiedziłam jakiegoś spektakularnego ogrodu, ale byłam (można by rzec) w przybytku i sanktuarium początków świata - Muzeum Historii Naturalnej. O tym kiedy indziej ...
Teraz zapraszam wszystkich na subtelne podglądactwo ogródków  from the street ze wszech miar nie zakłócając miru domowego. Jedna pani z dzielnicy, która widząc mnie kucającą z aparatem w dłoni przed poniższym z uśmiechem przyznała mu miano najładniejszego ogrodu na ulicy.




A czego tam nie było ?! Same różności - głownie te, na które u nas mówimy jednoroczne. Swoją drogą ciekawe ile ich przeżywa do kolejnego sezonu, bo pewnie nawet dalie w tym sprzyjającym klimacie z powodzeniem zimują w gruncie. Doprawdy nie mam doświadczenia z taką sypką i suchą glebą. Te rośliny nawet jak na warunki miastowe, gdzie przepływ podskórnych wód zachwiana jest studzienkami, wyglądały na dobrej kondycji. Oczywiście marne kilka pędów krwawnicy mają się nijak do mojego krzaczyska, ale inne wydają się zadowolone z suchego i słonecznego miejsca.



Kilka z sucholubnych malowniczo zsuwało się z murku kwiatami sypiąc wprost na chodnik. W tym zestawie fuksja w gruncie to dla mnie egzotyczna roślina tarasowa !






Niektóre jakby przysiadły z zeszłorocznego samosiewu w miejscach niedostępnych dla innych roślin. Na tym przykładzie widzę jak trudna jest ta gleba i nie pozwala osiągnąć godnych rozmiarów.



Dla mnie sprawiał wrażenie opuszczonego z lekką dozą ręki ogrodnika. Być może tymczasowość tej rabatce nadają jednoroczne, które mają w sobie coś ulotnego i nietrwałego. Nie mogą konkurować z mocnymi bylinami siermiężnie przyrastającymi dookoła korzeni. Sucha gleba wstrzymuje możliwości roślin na rozrośnięcie się w imponujące kępy pogrubione sokami krążącymi w tkankach.



6 komentarzy:

  1. Wakacjuj i nadal podglądaj co ciekawe:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zawsze ciekawa wrażenia jakie zrobi na mnie mój ogród po powrocie z wojaży. Dotychczas zawsze mile zaskakiwał, ale do tej pory nie wracałam z ogrodniczej mekki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja należę do tych , co to Londynu mogą Ci pozazdrościć zwłaszcza ,że siedzę w czterdziestostopniowym upale i jedyne kwiaty jakie podziwiam to ledwo zipiące w tym upale pelargonie w kamiennych donicach.Ja na pewno po powrocie do swojego ogrodu będę miała odczucie ,że jest gąszczem kolorów . Wracając z Londynu może być trudniej ale myślę,że ogród Twój w niczym nie ustępuje tym wyspowym. Widziałam na zdjęciach to wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja mogę Ci zazdrościć (ale dosłownie) kilku stopni temperatury, gdyż tutaj muszę chodzić w kurteczce i frotowych skarpetkach, o koledze parasolu nie wspominając :0

      Jak tylko zjawię się na środku trawnika otoczonego dwiema słonecznymi rabatami - odczuciem podzielę się z ogółem ;)

      Usuń
  4. ach, jak ja lubię takie podglądanie zwykłych ludzkich ogródków- i czytać, i pisać:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie podglądactwo traktuję edukacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)