Nawet w zaśnieżonej okolicy można znaleźć wiosenny temat.
Mianowicie dziś spacerując po zaśnieżonym pobliskim lesie na ścieżce spotkałam maszerującą ropuchę szarą (Bufo bufo). Oniemiałam z wrażenia bowiem śniegu u mnie jest dobre kilkanaście centymetrów !
Wiadomo, że w takich momentach nie ma pod ręką aparatu, ale kto wtedy myśli o przyłożeniu się do zdjęcia kiedy stworzenie w potrzebie ?!
Ropuchę wzięłam w garść i skracając spacer czym prędzej wróciłam do domu a potem dalej w ogród. Jak to dobrze, że rozerwany worek z liśćmi i patykami z rozdrabniarki dalej tkwił w kącie niesprzątnięty. Klęknęłam przed worem, dziurę powiększyłam rwąc tkaninę, rozgarnęłam materię na boki robiąc głęboki dołek i tam umieściłam skuloną ropuchę. Widać już nieco rozgrzała się w moich rękach i znalazłszy się w dołku przyjęła pozycję embrionalną. Dołek zasypałam na wpół rozłożoną materią a rozerwanie zasłoniłam nagarniętym z boków śniegiem.
Myślę, że w zacisznym miejscu w sadzie otoczona butwiejącymi liśćmi powinna przetrwać do nadejścia konkretnej wiosny.
Ta sytuacja przypomniała mi fakt w jak pięknym miejscu mieszkam - w pobliżu rozległego lasu mieszanego będącego schronieniem i ostoją wszelakich dzikich zwierząt. Wiosną po pierwszych ciepłych deszczach i gdy ziemia zaczyna parować leśnym zapachem można spotkać rzesze spacerujących samic ropuchy szarej idących z samcami na plecach w dół rowami w stronę pobliskiego stawu rybnego. W sezonie gdy skończy się dla nich okres godów - kilka ropuch zamieszkuje moje rabatki. Czasem znajduję płytkie jamki w ziemi bez charakterystycznych krecich kopców.
Przyjrzawszy się dokładniej jamce we wnętrzu można dojrzeć przyczajoną ropuchę czekającą na wieczorne orzeźwienie.
Zdarza się, że ropuchy oczekują nocy w zagłębieniu trawnika gdzie akurat wyrwała się kępka trawy. Wybierają cieniste rejony najczęściej w sadzie, gdzie ziemia jest wiecznie wilgotna i chłodna. To zasługa płytkich wód gruntowych.
Zdarza się też spotkać ropuchy czekające pod gęstymi liśćmi host płasko przylegającymi ciałami do chłodnej gleby. W każdym z tych przypadków staram się nie niepokoić tych stworzeń - wszak to moi sprzymierzeńcy w walce ze ślimakami i drobnymi owadami - szkodnikami.
Biedusia, za wcześnie wylazła... Dobrze, ze jej pomogłaś. U mnie mieszkają przy fundamencie domu od południowej strony pod winogronami- co roku tam zimują.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tego lasu okropnie- koło mnie głównie pola uprawne, do lasu kawał drogi, ale mnóstwo zwierząt- sarny, zające, lisy,kuropatwy i zatrzęsienie bażantów. Ma to swoje złe strony- często na spacerach gdy chcemy podejrzeć co tam na ptasich ścieżkach musimy zdejmować wnyki zrobione ze sznurka.
Z tymi ropuchami jest trochę roboty, idąc na spacer z psem biorę wiaderko i wracając pomagam im bezpiecznie przejść przez drogę. Jak się domyślasz - nie wszystkim dane dotrzeć do wody :/
UsuńPola uprawne to też fajna sprawa. Musi być pięknie gdy zboża zaczynają się kłosić :)
Tu głównie warzywa, ale też i sady- nie ma nic piękniejszego niż hektar kwitnących jabłoni.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że pięknie wyglądają w różowawej bieli.
UsuńW sadku mam jabłonie, wiśnie, czereśnie, śliwy. Jak te kilkanaście drzew naraz zakwitnie jest bajecznie a co dopiero hektary !
Piękna:)Do mnie przychodzą grzebiuszki, miałam tez zaskrońca w kompostowniku, ale Orion dostał szału jak go wyniuchał i wąż wyniósł się z mojego ogrodu. Z tego samego powodu omijają go jeże, nad czym ubolewam...
OdpowiedzUsuńGrzebiuszek nigdy nie widziałam żywych na oczy, a na pewno zwróciłabym uwagę, gdyż wbrew pozorom są kolorowe jak na ropuchę. Widocznie w moim biotopie jedynie ropucha szara i żaby moczarowe. Zaskrońce też bywają, jeden nawet zostawił "garnitur" po wylince :D
Usuń