wtorek, 18 stycznia 2011

Wspominkowo z wakacji.

Kiedy można zacząć wspominać wakacje ?

Czy zaraz po przyjeździe do domu ... nie !
Czy po rozpakowaniu torby podróżnej (do wiadomości dla naszych mężczyzn - rozpakowujemy w kilka godzin po powrocie) ... nie!

Oczywiście, że wakacje wspominamy wtedy, gdy odczuwamy największą tęsknotę za słoneczkiem, za widokiem rozległej łąki iskrzącej głosem grających świerszczy, za zapachem nagrzanych sosen z lasu rosnącego przed plażą, za falującym powietrzem unoszącym się nad wydmami idąc w kierunku szumu morza, za kulminacją koloru zwiedzanych ogrodów.

Oczywiście ... zimą, kiedy po styczniowych odwilżach dających złudzenie wiosny już wiadomo, że luty ponownie przymrozi. Ku pokrzepieniu zgłodniałym oczom zapraszam do prywatnego ogrodu Majki ze Szczecina, nad którym pieczę trzymała niewielka figurka mantrującej kobiety.


Ogród na moich zdjęciach wydaje się nieco posępny i cienisty, lecz to tylko złudzenie. Po kilku godzinnej podróży nie chcieliśmy czekać dnia następnego i prawie podstępem namówiliśmy właścicielkę do stawienia się w nim zaraz po pracy !
Fotografując wybierałam rośliny bliskie moim zapatrywaniom, czyli funkie i paprocie oraz te które najlepiej prezentowały się w długich cieniach zachodzącego lipcowego słońca.
Właścicielka oprowadzając nas ciasnymi ścieżkami opowiadała historię ogrodu, wskazywała na sposób podzielenia działki na poszczególne tematyczne pokoje, których ściany tworzyły rozrośnięte krzewy i drzewa. Nie tracąc cennego miejsca już za furtką nasadzenia nabierały tempa. Przedzierając się przez pierwsze krzewy, minęliśmy zestaw host, w których prym wiodła zjawiskowa odmiana 'Golden Meadows' o tylko z pozoru koślawych liściach, bowiem zauroczona formą i zapowiadającym się przebarwieniom przyznałam iż to mój wymarzeniec:








Idąc dalej w kierunku altanki natrafiliśmy na otwartą przestrzeń skąpaną w ostatnich promieniach słońca:






Ciekawostką dla mnie była odmiana wonnego oregano, być może 'Herrenhausen' o przepięknych karminowych kwiatach:




Obok murowanej altanki, za cieniującą pergolą kolejne brunnery, funkie i paprocie:





Rośliny ciasno ze sobą połączone zasłaniają każdy skrawek ziemi:




Na pergoli usadowiły się dwa rozrośnięte miliny sięgające dachu i nieba:





Chociaż właścicielka krzewy i drzewa trzyma w ryzach, czasem któreś rozpostarte ramię wystawi z szeregu łapiąc liśćmi życiodajne światło słońca:



Pomimo podzielenia ogrodu na komnaty, rozsadzone pod ścianami grupy bylin łączą go w zgrabną całość. W jednej z końcowych komnat ulokowana została kolekcja host, w której uwagę szerokim "świecącym" brzegiem zwróciła odmiana 'American Halo':








Gościnności i długim rozmową nie było końca, a jeszcze trzeba było ponowić obchód z łopatką w ręku. W gęstym ogrodzie szybko zapadał zmrok i coraz trudniej  było zebrać podzielone rośliny, wśród których znalazła się intrygująca i zachwalana przez ogrodniczkę szałwia (?) osłaniająca pryzmę kompostową.


Uśmiechnięci, pełni nowych wrażeń i pomysłów udaliśmy się w dalszą podróż ... ku następnemu ogrodowi.

2 komentarze:

  1. W kolejnym owiedzanym ogrodzie zachwyca mnie hakonechloa. Koniecznie muszę naprawić błąd nieposiadania. Pięknie prezentuje się z hostami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta trawa wszędzie dobrze się komponuje :)

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)