Jakieś dwa sezony temu na targach ogrodniczych w moim mieście kupiłam Epimedium x rubrum. Przez ten czas niczym się nie wychyliło spośród zielonej gawiedzi ogrodu. Kępka trwała przy swojej sklepowej wielkości i już zaczęłam ją spostrzegać jako zwykłą rabatową zapchaj_dziurę.
W końcu tej wiosny, kiedy płatkami z czerwonymi bokami wystrzeliła niespodziewanie - zaczęłam przychylniej spostrzegać bylinę. Widać to odczuła i przemogła się w sobie odważając się na kolejny krok i zabłysnęła młodymi listkami w głębokim odcieniu krwistej czerwieni.
Po prostu mnie zaszokowała i zafascynowała. Owszem widziałam w sieci zaczerwienione brzegi liści, ale nie pokazywali tak ognistych całych blaszek.
W tej chwili w moim ogrodzie jest najbardziej czerwoną plamą, nie licząc krwistych czubków Imperaty cylindrica 'Red Baron' czy zaczerwienionych ogonków liściowych odmianowych host. Dla wzmocnienia efektu i spójności ogrodu będę musiała dodać otoczeniu byliny nieco akcentów brązowych bo wygląda dość samotnie.
Ależ wyrazista czerwień:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prawda ? Taki mały "krzaczek" a tak krzyczy kolorem ;)
OdpowiedzUsuńMnie epimedium, jako gatunek, zauroczyło kilka lat temu, ale dopiero w tym roku mogę odnotować sukces, bo wreszcie udało się kilku roślinkom przezimować i zakwitnąć;) I tylko szkoda, że kwitną tak krótko.
OdpowiedzUsuńUuu, a czemu tyle czasu trzymał Cię w niepewności ?
UsuńAż tak srogi masz klimat ?
A ja je doceniłam dzięki tobie:-) i uzupełniłam nim (oraz zielonymi odmianami) rabatę z imperatą, żurawką Palace Purple i berberysem 'Bagatelle'. Oczywiście nie u mnie, ja nie mam miejsca na takie excesy!
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że wiosną kupiłam drugi egzemplarz (z mylną nazwą jako inną odmianę) i doszłam do wniosku, że nie będę jednak reklamować tylko posadziłam w innym miejscu. A co ... będzie kiedyś na wymianę na jakiś oryginalny rarytas ;)
OdpowiedzUsuń