Od kilku dni przebywam w Londynie, lecz pogoda nie nastraja do przechadzek po mieście czy ogrodach. Jest niezwykle zimno a wiatr szarpie włosami i gałęziami drzew. Cebulowe w zasadzie przekwitły, bodziszki i róże głęboko w pąkach a paprocie ledwo prostują pastorały. Wszechobecna cebulica hiszpańska (Scilla campanulata) zalegająca klomby, trawniki i nieużytki miejskie broni honoru londyńskiego ogrodnictwa.
Jednak na uwagę zasługuje inna roślina o niespotykanie pięknym, głęboko niebieskim odcieniu kwiatów - Ceanothus griseus. Pierwszy raz zaciekawił mnie czubek krzewu wystający zza wysokiego parkan, zazdrośnie strzegącego wnętrza prywatnego ogrodu. Już wtedy zadziwiła mnie niewielka rozpiętość błyszczących skórzastych listków zdradzająca zimozielony charakter rośliny oraz stłoczone w gęstym i stożkowatym kwiatostanie niebieskie kwiaty.
Na kolejnych spacerach wypatrywałam wszędzie tego krzewu a ilość egzemplarzy posadzonych w miejskich zaułkach przeszła moje oczekiwania. Rozmiary miały imponujące, widać od razu, że środowisko idealnie odpowiadające do słusznego wzrostu.
Wzdłuż ruchliwych ulic był niewątpliwie urodziwą przystanią dla oka.
A gdy tradycyjnie skąpe słońce dodatkowo skryło się za grube warstwy nisko wiszących chmur - niebieski odcień stawał się jeszcze ciemniejszy i groźniejszy.
Interesująca roślina
OdpowiedzUsuńDla mnie ewenement urody, niezwykle czysty odcień niebieskości.
UsuńPięknie wyglądają te olbrzymie krzewy z za parkanów:)
OdpowiedzUsuńZ pewnością są wiekowe, gdyż niezwykle rozrośnięte wzdłuż i wszerz.
UsuńTo prusznik.
OdpowiedzUsuńPrześliczny, nieprawdaż ?
Nie wiedziałam, że ma polską nazwę.
UsuńJak znam życie, to nie zimuje u nas ... ?
Zimuje w chłodnej piwnicy.
UsuńPolska nazwa jest według mnie bardzo ładna..
Serdeczności
Dla mnie to jednoznaczne - nie nadaje się na nasz klimat.
UsuńChów doniczkowy odpada, zbyt dużo podróżuje aby beze mnie mogły się obyć czekając na powrót.
Pruszniki są piękne, niestety, nie do naszego klimatu, muszą być chowane na zimę, te londyńskie to prawdziwe pięknosci :)
OdpowiedzUsuńTe londyńskie to "potwory". W sklepiku sprzedawane są sadzonki, kiedy człowiek doczekałby się takich krzewiszczy rozrośniętych.
UsuńA właśnie, widziałam formę var. horyzontalis, niestety RHS nazywa go swojsko Californian lilac, co wróży iż nawet forma płaska nie wytrzyma pod naszym śniegiem :/