niedziela, 19 maja 2013

W ojczyźnie angielki.

Przed wyjazdem na kilkudniowy urlop do Londynu wybitnie śpieszyłam się z pracami ogrodowymi. Opóźniona wiosna z wysokimi temperaturami nie dała chwili wytchnienia. Plewiłam, rwałam i cięłam jak mały kombajn ! Kilka dni i skrzynia kompostowa pełna po brzegi z meniskiem wypukłym. Na szczęście gruntowne cięcie krzewów przeprowadzam zimą kiedy jest znacznie więcej czasu a później przy startujących pąkach poprawiam jedynie przeoczone martwe odcinki.
W pewnym momencie z sekatorem w ręku stanęłam przed młodym krzewem kaliny angielskiej (Viburnum carlcephalum) rosnącym w ciepłym kącie między sadkiem a betonowym płotem. Krzew ma tam robić nostalgiczny nastrój i cieniować rosnące spodem funkie. Jak na razie w stanie bezlistnym wyglądała drapakowato, bowiem długie szablaste pędy bez rozgałęzień nie przedstawiały się malowniczo.
Z braku pomysłu na korekcyjne cięcie postanowiłam odłożyć zabieg na później, a w duchu miałam nadzieję na znalezienie rozwiązania w ojczyźnie mojej kaliny.
W zwiedzanych prywatnych ogrodach nie widziałam akurat tego gatunku, jednak nasadzenia miejskie pełne były angielek. W Hyde Parku rosły w kilkunastu miejscach w różnych zestawieniach. Niekiedy puszczone samopas zmieszane z dziko rosnącymi siewkami lub bezładnie przerastającymi siebie nawzajem krzewami.
Nasilenie kwiecia również było względne, w miejscu otwartym i słonecznym prezentowały się najlepiej.





Jednak egzemplarze puszczone na żywioł samym sobie dały mi dużo do myślenia. Ogólnie nie jest to krzew o ładnym pokroju, daleko mu do zgrabnego kształtu korony solitera rosnącego na wystawnym miejscu. Liście również nie wyróżniają się czymś szczególnym - ot takie matowe z lekkim kutnerem, raczej masywne i twarde. Solidność blaszki daje nadzieję na brak szpecącego żerowania mszyc - pocieszające.



Coś mi się zdaje, że moją angielkę nie ominie korekcyjne cięcie, zaczekam tylko na końcówkę kwitnienia. Wprost nie mogę się doczekać kiedy zagłębię nos w solidnym wonnym kwiatostanie mojego młodego krzewu.

16 komentarzy:

  1. Mam wciąż obawy czy aby piękna o każdej prze roku, jednak kwitnąca i pachnąca- zdecydowanie tak !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ma swoje pięć minut. Poza tym w ogrodzie też potrzebne są role drugoplanowe. Oskar za rolę drugoplanowę. Ja mam młodą kalinę koreańską. Też pachnie, mam nadzieję na uzyskanie kształtnego krzewu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, potrzebne są drugie plany, aby na ich tle błyszczały oskarowe panny ;)
      Ps.: Twoją książkę rozczytuje już drugi dom, ciekawe co z niej zostanie jak wrócę do kraju ?!

      Usuń
  3. Zgadzam się z Ewą - każda roślina ma swoje pięć minut. Dumne tulipany nas zachwycają ale później ich usychające liście przez jakiś czas szpecą rabaty. Kalina ma przewagę bo pozostaje zielonym tłem przez cały sezon a w okresie kwitnienia jest niezwykła. Ja takie duże krzewy koryguję nadając im bardziej regularny kształt ale lubię jak "bujają". Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziewczyny - jak Wy potraficie przyjemnie pocieszać :)

      Myślę, że każda roślina która dorośnie do okazałości będzie zasługiwać na oklaski. Do tej pory jesienne opadanie sztywnych liści też nie było zachęcające. Ponoć miała się pięknie przebarwiać - natomiast bure zabarwienie pokazało się bardzo późno i bez efektu. Hmm, dobrze że w ogrodzie mam dużo roślin "robiących robotę" jesienią.

      Usuń
  4. Ja jestem, a właściwie byłam, zwolenniczką nie korygowania roślin, dawania im możliwość swobodnego rozrastania się. Ale w tym roku przycięłam jałowce i cisy i starą gruszkę ulęgałkę....dlaczego? Właśnie zaczęły brzydko wyglądać, sterczały "wiechcie" u mnie już starsze rośliny trzeba uformować. Szkoda, że nie formowałam od młodej sadzonki, wówczas nie ingerowałabym tak znacznie:) Polak mądry (tu ja) po szkodzie:)) Tak więc optuję za tym abyś namyśliła się i skorygowała tę piękną kalinę:) Kwiaty i liście ma niesamowite!Aż zazdroszczę, pozytywnie oczywiście!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem za cięciem, oczywiście nie w topiary bo to przegięcie. Ot, takie podcinanie żeby nie krzewy nie wchodziły sobie w paradę i nie dusiły bylin rosnących spodem.
      Jednak są takie krzewy, które za nic nie chcą podać się korygowaniu, ze skróconego pędu zamiast wypuścić kilka to on uparcie daje jeden jako przewodnik. Muszę popatrzeć jak owa angielka będzie współpracować.

      Usuń
  5. My tak tniemy bzy czarne- młode, gęste przyrosty wyglądają znacznie ciekawiej, niż łysawe, olbrzymie krzewy. Kalina ma piękny kwiat, musi cudnie pachnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja osobista kalinka to jeszcze dziecko, mała dziewuszka :)

      Chciała kwitnąć późną jesienią, ale kwiaty obmarzły. Bałam się że nic mi nie zostanie do wiosny, ale postarała się i dała 8 białych kul.
      Pewnie jak wrócę za późno i nie zobaczę jej w całej krasie. Podobno macie upały ... a ja tu marznę w dwóch polarach :/

      Czarnego bzu też nie mam, a marzy mi się jakiś strzępiasty, koronkowy, o ciemnych liściach na tle których pięknie kontrastują białe płaskie kwiatostany :)

      Usuń
  6. ...tnij, modeluj, czekam na rezultaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, kuś i namawiaj. Potem będziesz podawał chusteczki higieniczne na otarcie łez ;)

      Usuń
  7. Miłko, wszystkie kalinki są cudowne, bo to ... kalinki ! A czarny bez o czarnych liściach ma różowe kwiaty ... Przynajmniej ta odmiana, co występuje u mnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam poszarpańca ciemno zielonego i brunatnego, oba o kremowych kwiatach. Ale i tak wszystko zweryfikuje szkółka ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. jak duże były te angielki w hyde park?

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)