sobota, 9 marca 2013

Glazura.

Po kilku dniach złudnej Wiosny przyszły deszcze i chłody. Drobniutkie krople wody z mżawki  cienką warstwą osiadły na powierzchni wszelkich przedmiotów i roślin w ogrodzie. Dotychczas nawet najcieńsze i najdrobniejsze trawki dostały masywnego pogrubienia.




Na gałązkach drzew zawieszonych w przestrzeni łatwiej dojrzeć lodową glazurę. Pod wpływem mocniejszych powiewów wiatru otoczka napręża się i trzeszczy.




A pylenie leszczyny zostało chwilowo zatrzymane. Mam nadzieję, że jednak kilka kwiatów zostanie zapylonych lub po nadejściu kolejnej odwilży ogród przystąpi do dalszych czynności.




Pozostawione nasienniki, które zamierzałam usunąć przy ciepłej pogodnie również dostały swoją warstwę.




Na szerokich powierzchniach liści różaneczników warstwa glazury lśni jak lukier na pączkach.
Zapowiada się obfite kwitnienie, o ile znów pogada nie spłata figla. Nawozy zakwaszające już czekają w pogotowiu, jeszcze tylko ciepłego powiewu Wiosny mi trzeba.


4 komentarze:

  1. U mnie tak było w styczniu- wierzba mandżurska nagle zrobiła się płacząca, na wszystkim warstwa lodu. Po tygodniu odpuścił i normalnie widać było jak rośliny wstają, a na śniegu zostaje ślad po lodzie... Mam nadzieję, że magnolii nie zaszkodził...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też niektóre rośliny zrobiły się zwisłe a'la pendula, to wszystko od ciężaru otoczki.
      Mówisz, że Twoje rośliny zrzucały lód jak wylinkę ? hi hi ;)
      Na szczęście większość moich roślin to suche badyle, na urodzie na stracą gdy je połamie :)

      Usuń
  2. Szkoda, że nie sfotografowałam glazury na szybie samochodu o poranku. Mniej malownicza, ale jakiej grubości1

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobrażam sobie ! W piątek taką drapałam po wyjściu z pracy. Ja i wielu innych kierowców na ulicy, grupowe chrupanie ;)

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)