czwartek, 15 lipca 2010

Pies ogrodnika.

Wbrew pozorom nie chodzi mi o przysłowie "pies ogrodnika - sam nie zje i nikomu nie da". Mam na myśli takiego psa, który jest przyporządkowany jako narzędzie pomiędzy innymi sprzętami ogrodniczymi ;-)


A w rzeczywistości pilnuje patyków/aportów, które sprzątam po całej posesji i odkładam za winkiel murku, a ona znów je roznosi. Dziś jej setny raz zabroniłam brać samej aporty, bo obok stoją ułożone piętrowo plastikowe (na szczęście) doniczki, które przy okazji też wywraca. Patrzy się teraz z niedowierzaniem w obiektyw nie rozumiejąc dlaczego nie może wziąć swojego fajnego patyka ?!


Nie dlatego żebym psu żałowała patyków, oj nie ! Pies uważa, że po to ma panią aby się z nim bawiła. Koniec końców sama sobie bierze i rzuca mi pod nogi a jak nie reaguję zajęta plewieniem, to na plecy albo na głowę ... A jak też nie reaguję to pewnie ten aport mi się nie podoba więc znajdzie następny.


Jak po drodze zobaczy stos patyków przygotowanych na ognisko to stamtąd wyciągnie i przyniesie. A że jest pracowitym wyżłem więc bierze od spodu. Gdy odwracam się od rabatki po inne narzędzie pracy to za mną pobojowisko.
Czasem też idę z jakąś wykopaną byliną celem posadzenia gdzie indziej, delikatnie niosąc aby mi się ziemia z korzonków nie osypała a Frida fruu i aport pod nogi.

Poza tym, to kochane i słodkie cielątko, co to jeszcze by u pańci na kolankach spało :-)


Taka jest ta moja Fridka !


1 komentarz:

  1. hahahahah,no bo piesk chce pomoc,jakie cudowne psisko :) :)

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawienia komentarza
i zapraszam ponownie :)